Stosunki niemiecko-tureckie w XXI wieku jeszcze nie były tak chłodne. Prezydent Turcji nie kryje rozczarowania postawą kanclerz Niemiec, której nie udało się zablokować przyjęcia przez Bundestag rezolucji uznającej rzeź Ormian z 1915 roku za ludobójstwo. Pod ostrzałem znalazł się również przewodniczący niemieckich Zielonych, Cem Özdemir.
Recep Tayyip Erdogan na łamach tureckich mediów dał do zrozumienia, że Angela Merkel musi teraz liczyć się z konsekwencjami swojej politycznej nieskuteczności. Turecki prezydent wyjawił, że szefowa niemieckiego rządu wcześniej kilka razy zapewniała go, że uchwała nie zyska aprobaty parlementarzystów jej ugrupowania, co miało być jednym z elementów politycznych targów pomiędzy oboma krajami.
– Zastanawiam się teraz, jak niemieccy politycy po takiej decyzji staną osobiście przede mną i naszym premierem? – mówił rozgoryczony Erdogan.
Ze slów tureckiego prezydenta wynika, że Berlin nie ma co liczyć na wsparcie Ankary w zakresie kolejnych uzgodnień dotyczących problemu migracyjnego. Erdogan przypomniał również niemieckiemu rządowi, że wśród obywateli RFN jest kilka milionów osób o tureckich korzeniach, dla których przyjęta rezolucja jest argumentem by na CDU nie oddać głosu w kolejnych wyborach. Zasugerował także, że na uchwałe Bundestagu wpływ miało „antytureckie lobby”. – W Niemczech, również w niektórych niemieckich mediach, istnieją grupy, które są wrogo nastawione do Turcji – powiedział Erdogan dziennikarzom „Daily Sabah”.
Po czwartkowym głosowaniu spokojnie spać nie może również Cem Özdemir. Polityk, którego rodzice przybyli do RFN znad Bosforu znalazł się na celowniku tureckich nacjonalistów działających na terenie Niemiec w ciągu ostatnich kilku miesięcy, po tym jak kilka razy w ostrych słowach wypowiedział się krytycznie na temat praktyk łamania praw człowieka i ograniczania praw obywatelskich przez obecne władze w Ankarze. Czarę goryczy przelała jednak informacja o tym, że Özdemir jest jednym z inicjatorów rezolucji w sprawie rzeźi Ormian. Przewodniczący Zielonych.
– Przyzwyczajeni jesteśmy do szyderstw i obelg, ale jeszcze nigdy tak często nie grożono mu śmiercią – powiedział szef biura przewodniczącego partii Zielonych Marc Berthold w rozmowie z „Welt am Sonntag”.
Okolice berlińskiego mieszkania Özdemira przez całą dobę są patrolowane przez niemieckie służby bezpieczeństwa. – Turcy też mają swoją Pegidę – wyjaśnił cytowany przez Detusche Welle polityk, tłumacząc konieczność wzmocnionej ochrony. – Prawicowy radykalizm nie jest przywilejem Niemców. Występuje on też w Turcji i wśród żyjących w Niemczech Turków – dodał polityk.