Premier Grecji wystąpił w PE, namawiając do porozumienia pomiędzy Atenami a Unią Europejską.
Tsipras zjawił się w Parlamencie UE , mając za sobą wyraźnie wygrane referendum i samokrytyczne opinie MFW o dotychczasowej pomocy, która nie osiąga swojego celu. Przed sobą zaś wyraźnie rozeźlonych Niemców oraz wtórującego im Donalda Tuska, którzy wierzą widać w to, że tylko przyciskanie Greków do ściany przyniesie pożądane rezultaty.
− Wiemy, że trzeba przeprowadzić reformy, ale ciężary muszą być rozłożone sprawiedliwie – mówił Tsipras europejskim parlamentarzystom. Demonstrował też koncyliacyjny ton, wskazując, że jego kraj nie chce konfrontacji.
Do czwartku Ateny muszą przedstawić konkretne propozycje reform, które będą do zaakceptowania przez wszystkie strony.
W wypowiedziach Donalda Tuska dominowały ostre tony. Oznajmił, że Grecja stanie przed groźbą bankructwa i załamie się jej system bankowy, jeśli do poniedziałku nie zostanie osiągnięte porozumienie. Największe szkody z takiego rozwoju wydarzeń poniesie społeczeństwo greckie, choć i Europa to odczuje, dodawał przytomnie Tusk. Mówiąc o nieprzekraczalnym terminie czterech dni, które zostały do osiągnięcia porozumienia, Tusk wywierał tym samym nacisk na Tspirasa.
− Ostateczny termin dla Aten mija w tym tygodniu – powiedział szef rady Europejskiej. Nie odmówił sobie możliwości uprzedzenia premiera Grecji, by nie zwracał się o pomoc do Rosji.
– Szukajcie pomocy u przyjaciół, a nie u wrogów, szczególnie wtedy, kiedy nie mogą wam pomóc – powiedział Tusk, jednoznacznie pozycjonując Rosję jako wroga, co w ustach przewodniczącego Rady Europy zabrzmiało nad wyraz dosadnie.
Inaczej mówił komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Pierre Moscovici. Twierdził, że porozumienie jest nie tylko możliwe, ale i konieczne, choć wskazywał, że teraz ruch należy do Grecji .
Z kolei prezes Banku Francji, Christian Noyer groził możliwością katastrofy greckiej gospodarki, jeżeli do niedzieli strony się nie dogadają.
Europa daje do zrozumienia, że jest gotowa na czarny scenariusz. Ateny walczą o swoje.