Donald Tusk

Zamieszanie, które zapanowało na prawicy jest bardzo ożywcze. Powrót Tuska pokazał nieprzebrane pokłady chciejstwa i niczym nieuzasadnionych nadziei w jego elektoracie, ale nie tylko. Obudzili się nawet ci na lewicy, którzy tradycyjnie łączyli jej przyszłość z liberalnym poglądem gospodarczym. Ozdabiali go kilkoma społecznymi hasłami, niepomni, że nic one nie znaczą wobec realizacji liberalnych postulatów gospodarczych, tak drogich ich sercom.

Doprawdy, niesłychanie bawi obserwacja tych hektolitrów wazeliny wylewanych na Tuska. Lektura wpisów dorosłych wydawałoby się ludzi pokazuje jak wiele jeszcze w nich pozostało dziecięcej wiary w bajki. Że przyjdzie, że zwycięży, że PiS już nie istnieje, że Polska już ściele mu pod nogi czerwony dywan, że wszyscy na niego czekali.

Tusk wtórował tym tekstom. Groźnie pohukiwał, roztaczał obrazy Polski wolnej od wad pisowskiej władzy (dokładnie takich samych, jakie wniosła do polityki Platforma Obywatelska), już na koń siadał i szablą toczył. Potem wprawdzie z niektórych grzmiących słów się wycofywał, przepraszał adwersarzy, no śmiech na sali.

Z drugiej strony Kaczyński i jego ludzie, a raczej jego media pokazują, że dobrze znany im wróg wywołuje wciąż lęk w ugrupowaniach rządzących. Owszem, Tusk został przez PiS pokonany, potem jego przenosiny do Brukseli trudno traktować inaczej niż jako wstydliwą rejteradę z placu boju. Ale teraz, po pokazaniu, że Platforma Obywatelska nie jest w stanie wystawić do walki żadnej intersującej osobowości politycznej, Tuska na tym bezrybiu jawi się jako nieledwie wizjoner opozycji. Co świadczy o słabości opozycji, rzecz jasna.

Wzmożenie po stronie PiS i jego akolitów będzie skutkować kolejnymi zapewne podziałami, nerwowymi poszukiwaniami swojego miejsca, nowymi sojuszami i w rezultacie jakże ponętnym osłabieniem prawicy.

Nie jestem na tyle naiwny, by teraz opowiadać, że to szansa dla lewicy włączyć się w walkę o władzę. Nie zdarzy się to do czasu, kiedy lewica w Polsce odnajdzie swoja prawdziwą tożsamość. Stanie się ugrupowaniem, dającym odpowiedzi na ważne pytania. Długo nam przyjdzie na to poczekać. Ale nawet z tak średnimi kadrami, jakie ma teraz, lewica może powalczyć o poszerzenie pola swojego wpływu i znaczenia.

O znalezienie się w roli, kiedy bez niej nie będzie można rozstrzygnąć istotnych spraw społecznych. Jak to było podczas rozmowy o Polskim Ładzie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…