Od kilku dni Uber apeluje do władz Londynu, by nie odbierać mu licencji na przewóz osób m.in. dlatego, że wtedy bez pracy zostanie 40 tys. kierowców. Równocześnie jednak prowadzi spór sądowy w sprawie przysługujących im praw – nie ma zamiaru gwarantować płacy minimalnej ani prawa do urlopu.

fot. Flickr.com

„The Independent” dowiedział się, jakich argumentów prawnicy Ubera mają zamiar użyć na zaplanowanym za dwa dni posiedzeniu Apelacyjnego Sądu Pracy. Rozpatrywana będzie apelacja firmy od wyroku w sprawie dwóch kierowców, jaki zapadł w październiku ubiegłego roku. Sąd uznał wtedy, że kierowcy James Farrar i Yaseen Aslam mają prawo uważać się za osoby zatrudnione przez Ubera, a nie tylko za „samodzielnych przedsiębiorców korzystający z jego technologii”. A to oznaczało, że firma musi stosować się do przepisów dotyczących płacy minimalnej i prawa do urlopu – na razie w przypadku dwóch wnioskodawców, jednak droga do kolejnych pozwów została, prawem precedensu, otwarta.

Uber zamierza w środę ostro zaatakować sąd pierwszej instancji za niezrozumienie podstawowych przepisów oraz formułowanie przesadzonej, niesprawiedliwej krytyki pod adresem przedsiębiorstwa. Będzie przekonywał, że nie jest pracodawcą kierowców, ale jedynie ich agentem, podmiotem promującym ich usługi i polecającym im pasażerów, za co należy mu się prowizja. Firma podważy także ocenę sądu, jakoby relacje między nią a jej kierowcami były przykładem „nierównej siły przetargowej przy negocjowaniu warunków pracy, prowadzącej do umów niemających pokrycia w rzeczywistości”. Dokładniej rzecz biorąc Uber będzie przekonywał, że niczym nie różni się od „szanowanych, istniejących od dawna na rynku firm przewozowych”. A wszystko po to, by uzyskać orzeczenie, które nie będzie już zobowiązywać firmy do respektowania podstawowych praw osób zatrudnionych na umowie o pracę.

Prawnicy drugiej strony twierdzą, że argumentacja Ubera jest absurdalna. Wskazują, że Uber nie może być uznany za agenta promującego usługi poszczególnych kierowców chociażby dlatego, że nie istnieją żadne dokumenty, w których tacy „mali przedsiębiorcy” upoważniają firmę do działania w ich imieniu, a owo działanie ogranicza się do pobierania opłaty. Co więcej, metody postępowania firmy w przypadkach, gdy otrzymała ona skargę od pasażera, pokazują zupełny brak zainteresowania działaniem w interesie kierowcy. Wreszcie Uber może naliczać pasażerom zniżki bez żadnej konsultacji z kierowcami, co według adwokatów jest kolejnym dowodem na nierówność szans przy negocjowaniu warunków zatrudnienia. Adwokaci Farrara i Aslama zamierzają wreszcie odwołać się do kwestii bezpieczeństwa, podnosząc, że pozbawieni prawa do urlopu kierowcy niechybnie będą jeździć przepracowani, a wtedy na tragedię na drodze nie trzeba będzie czekać.

Przypomnijmy, że po otrzymaniu decyzji cofającej Uberowi licencję na przewóz osób w brytyjskiej stolicy zarówno szefostwo firmy w mieście, jak i dyrektor wykonawczy całej spółki Dara Khosrowshahi załamywali ręce nad losem 40 tys. kierowców skrzywdzonych przez decyzję Transport for London. Khosrowshahi dodatkowo, apelując do internautów o podpisywanie petycji z prośbą o przywrócenie licencji, „przepraszał za popełnione błędy” i przekonywał, że firma naprawi swoją złą reputację i będzie się zmieniać na lepsze. Jak widać, w zakres owych zmian na lepsze nie wchodzi rozwiązanie podstawowych problemów, a troska o pracowników była czystej wody działaniem na pokaz.

Sam James Farrar, który obecnie kieruje Związkiem Niezależnych Pracowników Wielkiej Brytanii, komentując odebranie Uberowi licencji stwierdził, że władze miasta poszły na skróty. W jego ocenie powinny były postarać się, by Uber przestrzegał prawa pracy i dawał kierowcom podstawowe gwarancje, a nie jednym ruchem wyrzucać firmę. Według Farrara nie jest to żadne rozwiązanie, gdyż jeśli Uber zostanie naprawdę wyrzucony z rynku, na jego miejsce wskoczą inne podmioty działające w oparciu o ten sam model i wyzysk pracowników będzie trwał.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…