Site icon Portal informacyjny STRAJK

Ubezwłasnowolniający urok „500 plus”

Wyrzucając kobiety z rynku pracy, PiS osiąga, co chciał. A chciał sprowadzić kobiety do starych, niemieckich trzech „k”. Kościół, kuchnia i kindery. Ubezwłasnowolnić kobiety. Podporządkować ekonomicznie panu i władcy. Ustawić je w pozycji XVIII-wiecznej „Rozważnej i romantycznej”, która bez męża nie ma prawa do egzystencji.

Zamiast zaoferować kobietom godne zarobki. Zamiast zapewnić całkowicie bezpłatne żłobki i przedszkola. Zamiast – jak w Finlandii – zapewnić każdemu dziecku bezpłatny dojazd i przyjazd ze szkoły, darmowe podręczniki, zeszyty i posiłki w placówce edukacyjnej – rozdano pieniądze.

Zamiast wzmocnić w kobietach poczucie własnej wartości zawodowej. Zamiast umożliwić im, by w każdej chwili mogły zabrać dzieci od patologicznego tatusia i móc się z nimi utrzymać – premiuje się fizjologiczną zdolność do rozrodu. Zupełnie jak w przypadku macior. I tak jak w ich przypadku, ogranicza się kobiecy świat do obrębu chlewika.

Dzisiejsza informacja GUS o tym, że w ciągu paru miesięcy 150 tysięcy kobiet porzuciło pracę na rzecz sprzątania i gotowania mężusiowi i dzieciątku, jest po dwakroć przerażająca.

Po pierwsze pokazuje, jak nisko były do tej pory wynagradzane te kobiety, po drugie jak perfidnie zostały potraktowane przez rządzącą siłę. Zostały bowiem zmuszone do rzucenia pracy. Jak? Bardzo prosto. Gdyby mając dwójkę, czy trójkę dzieci, pracowały i zarabiały najniższe krajowe wynagrodzenie, to przy zsumowaniu tego z dochodami męża 500 zł dostawałyby tylko na jedno dziecko. Po rzuceniu pracy mąż ma babę w domu i na dodatek tysiaka (bo niepracująca żona daje dochód na głowę niższy niż ustawowe 800 złotych. Jeśli kobieta ma trójkę latorośli, to wyciąga z zasiłku więcej niż wynosi dochód netto z zapowiadanego na przyszły rok najniższego wynagrodzenia, czyli 1460 zł).

I nic to, że rząd sam sobie strzela w stopę, bo niepracujące kobiety nie odprowadzają podatków i ZUS, więc deficyt budżetu i ZUS rośnie. I nic to, że kobiety te po odejściu na emeryturę, dostaną ją w kwocie groszowej, bo i tak dostałyby ją w wysokości, która nie zapewni nawet minimum egzystencji. Złe jest to, że zamknięta w obrębie domu kobieta będzie pozbawiona wartości dodanej, którą daje praca, kontaktu z ludźmi, stymulowania rozwoju osobistego, poczucia niezależności i godności wynikającej z zarabiania choćby na własne „waciki”. Straci to, co kobiety wywalczyły przez dziesiątki lat.

Straci też możliwość powrotu na rynek pracy. Niemal wszystkie badania aktywności zawodowej pokazują bowiem, że po kilku latach siedzenia w domu, tylko nikły procent kobiet podejmuje pracę zawodową.

Oczywiście są też niewiasty, dla których bycie kobietą to realizowanie się wyłącznie jako żona i matka. Tyle, że większości taka rola zaczyna wychodzić bokiem już po paru latach. A najczęściej w momencie, kiedy są przez zarabiającego pana i władcę zastępowane przez młodszy model.

Exit mobile version