Próby rozwiązania kryzysu migracyjnego w Europie generują na razie jedynie coraz większe problemy bytowe uchodźców i wzrost ksenofobicznych nastrojów.
Grecka telewizja Skai, na którą powołuje się RIA Nowosti, informuje, że sytuacja w obozach dla uchodźców drastycznie się pogorszyła.
„Ludzie zaczynają stopniowo rozumieć, że granice pozostaną zamknięte i w rozpaczy decydują się na radykalne działania. Jednocześnie aktywność niektórych zagranicznych organizacji i „solidarnych” z uchodźcami aktywistów powoduje powstanie określonych problemów” – informuje grecki kanał.
Rzeczywiście, nastroje wśród uchodźców silnie się zradykalizowały po podpisaniu umowy między UE a Turcją o przenoszeniu tych migrantów, którzy dostali się do Europy nielegalnie, z powrotem na teren Turcji. W zamian Europa ma przyjmować uchodźców z Syrii na zasadzie „jeden za jeden”.
W Idomeni nad granicą z Macedonią miała miejsce kolejna fala protestów; kobiety i dzieci zablokowały tory prowadzące z Grecji do Macedonii. Na wyspie Samos 250 uchodźców zażądało otworzenia bram ośrodka, którego nie wolno było im opuszczać. W centrum Pireusu grupa odmówiła przejazdu do ośrodków dla uchodźców i próbowała na placu Syntagma założyć miasteczko namiotowe. Uchodźcy zostali siłą usunięci przez policję. Jeden z nich groził samospaleniem, ale został obezwładniony, nie zdążył zrobić sobie krzywdy.
Wygląda więc na to, że umowa UE – Turcja na razie stwarza więcej problemów niż przynosi korzyści.