Uchodźcy z Afganistanu

Informuje o tym Fundacja Ocalenie, której udało się, przez tłumaczkę, na krótko nawiązać kontakt ze zdesperowanymi ludźmi. Po kolejnej nocy spędzonej pod gołym niebem większość kobiet i mężczyzn choruje. Nie mają wody, jedzenia ani toalety, a posła Franka Sterczewskiego, który próbował przekazać im żywność, powstrzymali strażnicy graniczni.

Poseł Koalicji Obywatelskiej usiłował porozumieć się z funkcjonariuszem Straży Granicznej w sprawie przekazania paczki z produktami żywnościowymi oraz lekami. Na opublikowanym przez Sterczewskiego nagraniu widać, jak parlamentarzysta proponuje mundurowemu wspólne podejście do grupy uchodźców. Mężczyzna odpowiada, że nie może ani wpuścić Sterczewskiego za kordon, ani przekazać uchodźcom żadnych przedmiotów. Powtarza, że takie dostał rozkazy.

Ostatecznie Franek Sterczewski podejmuje próbę dotarcia do koczujących. Biegnie z reklamówką, w której ma leki, wodę i jedzenie, ale zostaje powstrzymany, potem otoczony.

Straż Graniczna w oficjalnych komunikatach podaje, że koczujący cudzoziemcy znajdują się po białoruskiej stronie granicy. Twierdzą, że żadna z 24 osób nie znajduje się na terytorium Polski.

Większość uchodźców zachorowała

Alarmujące wiadomości przekazała natomiast rano 25 sierpnia Fundacja Ocalenie, której przedstawiciele i tłumaczka języka dari, jednego z używanych w Afganistanie, trwają na granicy. Aktywistom rzadko udaje się komunikować z uchodźcami, bo, jak twierdzą, gdy zaczynają krzyczeć do nich przez megafon, policjanci i strażnicy natychmiast odpalają silniki swoich aut. W jednej z nielicznych udanych prób kontaktu obozująca grupa przekazała, że większość koczujących kobiet i mężczyzn czuje się źle lub bardzo źle. Po kolejnej chłodnej nocy pod gołym niebem już dwanaścioro uchodźców potrzebuje pomocy lekarskiej. Nie dopuszczono do nich dotąd ani karetki, ani lekarzy, którzy przyjeżdżali z Białegostoku poruszeni sytuacją.

Konwój nie wjedzie

W niedzielę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zadeklarowało chęć wysłania konwoju z pomocą humanitarną do uchodźców, cały czas stojąc na stanowisku, że ludzie ci znajdują się w granicach Białorusi. Konwój miałby przekroczyć granicę białoruską na przejściu granicznym Bobrowniki-Bieriestowica. We wtorek 24 sierpnia pojawiła się informacja, że Białoruś go nie wpuści. Tak wynika z kopii białoruskiej noty dyplomatycznej przekazanej stronie polskiej.

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz dodał na antenie TVP, że z treści noty można wywnioskować, że białoruscy strażnicy przywożą i odwożą cudzoziemców na polską granicę. Stwierdził, że to Białoruś jest odpowiedzialna za sprowadzanie migrantów, a polityka Polski ma poparcie Unii Europejskiej.  – Na to zgody nie ma. Nie tylko Polski jako państwa odpowiedzialnego za wschodnią granicę UE, ale jak wiemy także z oświadczenia Komisji Europejskiej, KE również nie zgadza się na podżeganie i celowe sprowadzanie imigrantów, a następnie transportowanie ich i podżeganie imigrantów do przekraczania w sposób nielegalny granic – akcentował Przydacz. Faktycznie 24 sierpnia rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand stwierdził, że UE w sprawie migrantów współpracuje z Polską i jej rządem.

Polskie organizacje humanitarne, organizacje lewicowe i związkowe, a także chrześcijańsko-lewicowy Magazyn Kontakt wzywają, by dziś, 25 sierpnia o godz. 18 przyjść na protest pod Komendę główną Straży granicznej w warszawskiej Alei Niepodległości.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…