Site icon Portal informacyjny STRAJK

Uchodźcy ocalili dziewczynkę przed gwałtem

Dwaj bohaterowie z Syrii / zrzut ekranu z dailymail.co.ukl

Dwóch syryjskich uchodźców zapobiegło napaści seksualnej na 7-letnie dziecko w obozie Idomeni na grecko-macedońskim pograniczu. Obaj zostali bohaterami mediów społecznościowych, również dlatego, że uchronili sprawcę przed linczem.

Zdjęcie przedstawiające 24-letniego Dldara Sedo i 26-letniego Mohammeda Al-Mulhema jest udostępniane na Facebooku i Tweeterze przez miliony użytkowników. Mężczyźni wykazali się imponującą odpowiedzialnością i przytomnością umysłu, obalając jednocześnie rasistowski stereotyp imigranta-barbarzyńcy, nie respektującego żadnych praw.

Sedo i Al-Mulhem usłyszeli krzyk dziecka w pobliżu prowizorycznego kompleksu z toaletami na peryferiach obozu. Podbiegli tam z pomocą i zobaczyli dorosłego mężczyznę z opuszczonymi spodniami, próbującego rozebrać przerażoną dziewczynkę. Syryjczycy obezwładnili napastnika i szybko odnaleźli ojca dziecka. Dziewczynce nic się nie stało, obecnie znajduje się pod opieką psychologa, przysłanego przez jedną z organizacji humanitarnych.

Greece; Idomeni:.A migrant accused of a rape on a 7 years old girl is handed over to the police by others migrants:https://t.co/DRV1LwlaRX

— Le Grand Schtroumpf (@ByzantinFR) 18 marca 2016

Tuż po chwytaniu wokół schwytanego gwałciciela zebrał się tłum wściekłych ludzi, którzy chcieli dokonać samosądu. Przed linczem uratowali go jednak ci sami mężczyźni, którzy wcześniej uniemożliwili mu napastowanie dziewczynki. Sedo i Al-Mulhem odciągnęli sprawcę z dala od obozu, tam wezwali policję i poczekali na przyjazd funkcjonariuszy. – Ludzie chcieli go zabić, nie mogliśmy na to pozwolić, to nie jest nasza rola aby go sądzić. Jesteśmy z cywilizowanego kraju i uważamy, że od tego jest policja – tłumaczy Sedo, który przed przybyciem do Europy był krawcem w Aleppo.

Obóz Idomeni, na terenie którego miało miejsce opisane zdarzenie powstał kilka tygodni temu, po tym jak władze Macedonii ograniczyły ilość migrantów, którzy mogę przekroczyć granicę w ciągu dnia do zaledwie 580. Od tego czasu pod posterunkami granicznymi zaczęły zbierać się tłumy zdesperowanych i głodnych ludzi. Mimo wysiłków organizacji pomagających uchodźcom i greckiego rządu, warunki panujące w Idomeni są koszmarne. Znaczna część osób koczuje pod gołym niebem, szerzą się choroby, brakuje żywności i leków. Rodzice muszą golić głowy swoim dzieciom, aby uchronić je przed wszawicą. Grecki minister spraw wewnętrznych Panagiotis Kouroumplis po kilkugodzinnej wizycie w obozie był wstrząśnięty. „Nie waham się powiedzieć, to jest współczesna wersja Dachau” – powiedział.

Exit mobile version