Szczególna uroczystość odbyła się wczoraj w miejscowości Gruszka w woj. świętokrzyskim. Uczczono rocznicę bitwy, jaką stoczyli z Niemcami partyzanci z Armii Ludowej oraz partyzanci radzieccy – a więc siły, które według obowiązującej polityki historycznej mogą być oceniane tylko źle, ewentualnie powinny zostać zapomniane.
Bitwę pod Gruszką stoczono w nocy z 29 na 30 września 1944 r. Zgrupowanie ok. 1500 partyzantów z Armii Ludowej (1 Brygada AL im. Ziemi Kieleckiej, 2 Brygada AL Świt, 11 Brygada AL „Wolność”, 1 kompania 10 Brygady AL „Zwycięstwo”, oddział im. Bartosza Głowackiego) oraz 60-osobowy oddział partyzantów radzieckich zostało otoczone przez przeważające siły niemieckie (oddziały wschodnich kolaborantów i policję). Zdołało jednak w nocnym ataku przerwać okrążenie i uniknąć rozbicia. Zginęło, według różnych szacunków, od 50 do kilkuset partyzantów. Po stronie niemieckiej było 200 zabitych, Armia Ludowa i radzieccy partyzanci zniszczyli również 5 pojazdów pancernych wroga.
Uroczystość ku czci bojowników z formacji, którym oficjalna polityka historyczna odmawia jakiegokolwiek pozytywnego wkładu w wyzwolenie Polski spod niemieckiej okupacji, zorganizowała świętokrzyska Rada Wojewódzka SLD. Na uroczystość przyjechał przewodniczący partii Włodzimierz Czarzasty, był też burmistrz niedalekich Końskich i Konsul Generalny Rosji w Krakowie Aleksandr Minin, a nawet rzymskokatolicki duchowny ks. Stanisław Rospondek (co na to obrońcy „wielkiej Polski katolickiej” bez „lewaków”?). Na miejscu zgromadziła się również znaczna grupa mieszkańców, którzy znają z rodzinnych przekazów wydarzenia II wojny światowej w swoim regionie. Przybyły wreszcie delegacje z sąsiednich gmin i powiatów, organizacje motocyklistów, stowarzyszenia kombatanckie.
Włodzimierz Czarzasty w swoim przemówieniu podkreślał, że nie wolno zapominać o żadnej historii. Mówił także, że bohaterstwo nie zależy od szyldu partyjnego ani narodowości, tylko w chwili próby człowiek może je pokazać lub nie. – Matce jest obojętne czy jej syn walczy w Armii Ludowej, czy w Armii Krajowej, czy w Żołnierzach Wyklętych, czy w Armii Radzieckiej. Jak on zginie to płacze tak samo. O tym trzeba pamiętać, nie można zapominać. Ci, którzy zapominają po prostu zapominają o historii – powiedział Czarzasty. Podkreślał też wkład ludności zamieszkującej okolice Gruszki we wspieranie oddziałów walczących z nazistowskimi Niemcami. I tylko jego kolejne stwierdzenie, że wśród wyzwalających Polskę byli także żołnierze wyklęci, brzmiało niezupełnie trafnie.
– To jest krew przelana za Polskę, przecież oni walczyli z hitlerowcami, nie było innego scenariusza. Aczkolwiek różne były drogi do wolności i każda z nich powinna być uszanowana. Być może w przeszłości nie doceniono jednych, przeceniono innych, ale z pewnej perspektywy historycznej cały trud powinien być dostrzeżony – tłumaczył natomiast, zdawałoby się oczywiste rzeczy, działacz SLD i były poseł Jerzy Jaskiernia, w rozmowie z lokalnym portalem tkn24.pl.
Znaleźli się jednak ludzie, którzy – jak IPN nakazał – nie uważają walki Armii Ludowej za prawdziwą drogę do wolności. Rano przed pomnikiem bitwy nieznani sprawcy rozpylili śmierdzący gaz, a po zakończeniu uroczystości kilka osób umieściło w pobliżu tego miejsca baner z obraźliwym napisem.