Nawet IPN musiał przyznać, że mord oddziału Romualda Rajsa „Burego” na prawosławnych Białorusinach z powiatu bielskiego nosił cechy ludobójstwa, zbrodni motywowanej religijnie i narodowo, nie miał nic wspólnego z „walką o wolną Polskę”. Razem z bliskimi ofiar i przedstawicielami samorządu lokalnego pamięć zabitych przez „żołnierzy wyklętych” uczcili w 71. rocznicę tragedii aktywiści podlaskiego okręgu Razem.

„O godz. 14.00 spędzono wszystkich mieszkańców wraz z dziećmi do domu Dmitra Sacharczuka i okrążając go z automatów podpalono. Inni członkowie bandy w tym czasie pociskami zapalającymi podpalali zabudowania wsi. Po upewnieniu się, że chata z ludźmi spłonie, bandyci oddalili się. Spłonęło żywcem 14 osób, w tym 7 dzieci. Dwóch mieszkańców zastrzelono przed domem spędzonych wieśniaków. Innym z poopalanymi kończynami i innymi częściami ciała udało się uratować. Wśród dzieci były: Sergiusz Leończuk – lat 1, Nadzieja Leończuk – 2 tygodnie, Michał Niczyporuk – lat 16, a kobieta o nazwisku Niczyporuk spłonęła z nienarodzonym płodem” – to fragment relacji świadków zbrodni popełnionej przez oddział Romualda Rajsa „Burego” w Zaleszanach (powiat Bielsk Podlaski) 71 lat temu. 31 stycznia 1946 r. ten sam oddział zamordował 30 chłopów, furmanów, których wcześniej zmusił do przewożenia „wyklętych”. W ciągu następnych dwóch dni oddział owych „bojowników o niepodległość” spalił jeszcze Zanie, Szpaki i Końcowiznę, zabijając w dwóch pierwszych wsiach 31 osób. Według „Burego” nie zasługiwali, by żyć w Polsce, bo byli Białorusinami wyznania prawosławnego. Furmanów-Polaków, katolików, jego ludzie zwolnili.

FOTORELACJA GRZEGORZA JANOSZKI (RAZEM PODLASKIE):

Gdyby ofiarami masakry w Zaleszanach byli Polacy, a sprawcami – obce wojsko, zapewne rocznica tych wydarzeń byłaby obchodzona co roku z odpowiednią powagą. Na nieszczęście dla potomków zamordowanych, jest inaczej – zabójcy to hołubieni przez obecny (i poprzedni) rząd „żołnierze wyklęci”. Dochodzi do tego, że poseł na polski Sejm, narodowiec Adam Andruszkiewicz (Kukiz’15) fotografuje się z satysfakcją przy chacie rodziny ofiar „Burego”.

Pamięć zamordowanych kultywowana jest przede wszystkim na ziemi, z której pochodzili, w prawosławnych cerkwiach, nie zapomina o nich również lewica. Wiele materiałów o „Burym” publikował tygodnik „Przegląd”, od dwóch lat na uroczystościach poświęconych ofiarom oddziału Rajsa nie może zabraknąć także działaczek i działaczy partii Razem. Nie inaczej było w tym roku. Delegacja podlaskiego Razem złożyła kwiaty pod krzyżem upamiętniającym zamordowanych w Zaleszanach oraz obejrzała spektakl „Popiół i Pamięć” Teatru Czrevo, powstały na kanwie wspomnień mieszkańców Wólki Wygonowskiej, Końcowizny, Szpaków i Zań, którzy przetrwali najazd „Burego”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. po porządnym przeglądzie tych pożal się Boze bohaterów wyklętych, okaże się że mordów było więcej na całej ścianie wschodniej i centralnej Polsce gdzie zabijali też Polaków , pewnie byli to przodkowie kaczora i maciora dlatedo o tym ciszaaa

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…