„Dość terroru nacjonalistów” – skandowali uczestnicy demonstracji przeciwko przemocy skrajnej prawicy, która odbyła się dziś pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego w odpowiedzi na brutalne pobicie Wojciecha Łobodzińskiego, studenta tej uczelni, które miało miejsce wczoraj.
W wydarzeniu wzięło udział kilkadziesiąt osób. Rozpoczął Tadek Zinowski z Kolektywu Syrena, który streścił przebieg napaści na 20-letniego studenta oraz naszkicował jej tło oraz zamiary sprawcy. „Nie damy się zastraszyć żadnym szturmowcom, oenerowcom czy innym młodzieżom wszechpolskim, którzy za pomocą terroru politycznego wymierzonego w działaczy lewiocowych próbują zaprowadzić swoją dominację, zastraszyć społeczeństwo i spacyfikować niezależny opór społeczny”
Zinowski zauważył, że pobicie Łobodzińskiego jest jednym z wielu podobnych aktów agresji ze strony skrajnej prawicy. – To spotykało już związkowców, którzy protestowali przeciwko podłym warunkom pracy, to spotykało działaczki lokatorskie, które spotykały się z przemocą nacjonalistów, to spotykało osoby bezdomne, które nacjonaliści mordują podczas pogromów, a także osoby niepochodzące z polski lub innego wyznania niż rzymskokatolickie – powiedział działacz, dodając, że „cały terror służy zaznaczeniu obowiązujących stosunków własności”. Po tych słowach uczestnicy demonstracji zakrzyknęli „dość terroru nacjonalistów”.
Działacz „Syreny” dodał jeszcze, że zarzuty molestowania seksualnego, które pojawiły się pod adresem Łobodzińskiego w ostatnich miesiącach i które miały być również jednym z pretekstów do pobicia działacza „nie zmieniają w tej sytuacji absolutnie nic, a nacjonaliści są ostatnimi, którzy mogą oceniać standardy czyjegoś seksistowskiego zachowania”, odnosząc się do panującego na skrajnej prawicy uprzedmiotowiającego podejścia do kobiet.
Zinowski zaznaczył, że po pojawieniu się podejrzeń Łobodziński został wykluczony z grup, w których działał. – W tej sytuacji Wojtek Łobodziński jest ofiarą przemocy nacjonalistów. I temu będziemy się sprzeciwiać. Uderzenie w jakąkolwiek osobę w celach szerzenia terroru politycznego jest uderzeniem w nas wszystkich. Jest groźbą wobec każdej i każdego z nas- mówił aktywista.
Wartościowym elementem demonstracji było również przemówienie Filipa Ilkowskiego. – Student uniwersytetu został pobity przez faszystowskiego bojówkarza, bo student ten był kojarzony z działalnością antyfaszystowską i blokadami marszy faszystów. To przypomina najgorsze koszmary, które się działy w murach jest uczelni 80 lat. temu – mówił działacz Pracowniczej Demokracji. – Nie ma zgody na terror bojówek faszystowskich, skrajnie prawicowych czy jakikolwiek innych. Mamy do czynienia ze wzrostem sił skrajnie prawicowych, ale dotychczas nie doszło do tego, by na Uniwersytecie Warszawskim doszło do pobicia antyfaszystowskiego studenta – mówił Ilkowski, zaznaczając, że „jakiekolwiek są problemy” z Łobodzińskim, to faktem jest, że pobity został student zaangażowany w działalność antyfaszystowską, a więc hasło „dość terroru faszystowskiego jest hasłem na miejscu”. Ilkowski wyraził też nadzieje, że sprawa spotka się z odpowiednią reakcją władz Uniwersytetu Warszawskiego, czyli relegowaniem sprawcy napaści ze społeczności akademickiej, w przypadku gdyby okazało się, że jest on studentem UW. „Nigdy więcej terroru, nigdy więcej pobić za poglądy antyfaszystowskie, za wygląd, za inne poglądy czy inną religię” – zakończył swoje przemówienie działacz.
Do tego, by zgłaszać nienawistne treści zauważone w mediach społecznościowych wezwał aktywista lewicowy Piotr Figiel. Zwracał on uwagę na fakt, że ofiarą przemocy mogą padać kolejne osoby, jeśli działania nacjonalistów nie spotkają się z odpowiedzią.
Na miejscu obecny był również Piotr Szumlewicz, szef mazowieckiej rady Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Rośnie przyzwolenie na przemoc wobec ludzi opozycyjnych wobec władzy i jej wizji narodu, a także przyzwolenie na przemocowe zachowanie faszystów i nacjonalistów. Takie ekscesy pozostają bez komentarza władz. Nie ma uznania faszyzmu za problem. Są akty agresji wobec migrantów i ludzi o innym kolorze skóry. Rażący jest brak jakiejkolwiek reakcji władz akademickich na pobicie Łobodzińskiego. Wygląda to bardzo przykro. Jako związkowiec w pełni solidaryzuje się z ofiarą tej napaści i jest mi również bardzo przykro, że Solidarność jako związek pojawia się u boku nacjonalistów – powiedział działacz.
Wojciech Łobodziński zapowiada kontynuacje aktywności społecznej. – Nadal mam zamiar działać jako antyfaszysta i lewicowiec, zawsze będę miał na to siły. Nie ważne czy takie sytuacje będą miały miejsce w przyszłości. To nie pierwszy raz gdy zostałem pobity za poglądy. Cieszy mnie fakt tak szybkiej i spontanicznej demonstracji w solidarności ze mną. Mam nadzieje, że za każdym razem gdy ktoś lub któraś z nas zostanie pobita czy w inny sposób skrzywdzona przez faszystów, reakcja będzie tak szybka i sprawna – powiedział dla Strajk.eu.