Około tysiąca osób zgromadził na kijowskim Majdanie protest pod hasłem „Swiniarczuków i Poroszenkę za kraty”, zorganizowany przez skrajnie prawicowy Korpus Narodowy. Partia polityczna założona przez dowódców pułku „Azow” starała się kapitalizować rozczarowanie i gniew na rządy Poroszenki.

Protest odbywał się bez flag partyjnych, jedynie pod barwami narodowymi Ukrainy – były natomiast transparenty, na których zarzucano Poroszence i jego administracji nadużycia, przekręty i zdradę kraju. Przypomniano o zamordowanej w ubiegłym roku prawniczce Irynie Nozdrowskiej, która zbyt dokładnie drążyła sprawę zabójstwa swojej siostry Switłany. Protestowano przeciwko przekrętom przy sprzedaży działek budowlanych w stolicy Ukrainy. Przede wszystkim jednak żądano, by do więzienia trafili bohaterowie skandalu w ukraińskim przemyśle zbrojeniowym: były zastępca przewodniczącego prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeh Hładkowski oraz jego syn Ihor, nazywani przez protestujących „Swinarczukami” (tak brzmiało pierwotne nazwisko Hładkowskiego starszego, zanim nie zmienił go na nazwisko panieńskie matki).

Jak wyszło na jaw w lutym i marcu tego roku, Ihor Hładkowski z dwoma wspólnikami zajmował się organizacją nielegalnych zakupów rosyjskich części zamiennych do produkowanych na Ukrainie przeciwlotniczych pocisków rakietowych średniego zasięgu. Ukraińskie firmy przepłacały przy tym za towar dwu-, trzy-, nawet czterokrotnie. Ołeh Hładkowski, który musiał o całej sprawie wiedzieć, to wieloletni partner biznesowy prezydenta Poroszenki. W łańcuch dostaw i nadużyć zaangażowani byli również inni dyrektorzy państwowych ukraińskich firm zbrojeniowych.

Nacjonaliści już w ubiegłym tygodniu protestowali pod siedzibą administracji prezydenta, obrzucając budynek świniami-zabawkami. Zapowiadali wtedy, że na Majdanie zgromadzą prawdziwe tłumy. I chociaż oczywiście przesadzili, to do zgromadzenia młodych mężczyzn w strojach paramilitarnych i z nacjonalistycznymi odznakami, skandujących „Ukraina ponad wszystko” i „Śmierć wrogom”, dołączyła pewna liczba zwykłych Ukraińców. Rządy Poroszenki kojarzą im się z drożyzną, wzrostem cen podstawowych usług komunalnych, niezmienną korupcją i koncentracją władzy w rękach wąskiej „elity”.

Korpus Narodowy założony został przez dowódców pułku „Azow”, a przewodzi mu jego były dowódca, znany z neonazistowskich i rasistowskich poglądów Andrij Biłecki. Od początku kampanii wyborczej Korpus skutecznie zakłócił spotkania wyborcze Poroszenki w Czerkasach i Czernihowie, a także starł się z policją przed przyjazdem prezydenta do Połtawy. Analitycy sytuacji na Ukrainie wskazują, że podobne ekscesy nie byłyby możliwe, gdyby Korpus nie cieszył się przychylnością ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa – część obserwatorów jest wręcz przekonana, że to on stoi za ekstremistą Biłećkim i dąży do podważenia pozycji Poroszenki, by następnie jego rządy zostały obalone, czy to drogą klęski wyborczej, czy to metodą sprowokowania gniewu zwykłych ludzi. Skandal w zbrojeniówce byłby eksploatowany przez nacjonalistów właśnie w takim celu.

Awakow, co nie dziwi, zaprzecza jakimkolwiek związkom z Korpusem, a z drugiej strony nie przestaje przekonywać, że skrajnie prawicowe organizacje nie przeszkodzą w przeprowadzeniu uczciwych wyborów na Ukrainie. W ostatnich wypowiedziach w mediach bagatelizował nawet zapowiedzi przywódców Drużyn Narodowych (innej paramilitarnej grupy związanej z Korpusem, a więc z „Azowem”) o tym, że w razie wykrycia podczas wyborów nieprawidłowości nacjonalistyczni obserwatorzy zamierzają użyć siły.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…