To oficjalne stanowisko władz Ukrainy. Minister spraw zagranicznych tego kraju kategorycznie wykluczył uczestnictwo przedstawicieli oficjalnego Kijowa w uroczystościach z okazji 75 lecia zwycięstwa nad hitlerowcami w Moskwie.
„Nasze stanowisko pozostaje następujące: nie, nie mamy zamiaru świętować 9 Maja w Moskwie. My, jak i cały europejski kontynent, po 75 latach jesteśmy gotowi zrozumieć, czemu zdarzyła się ta tragedia i gotowi jesteśmy przebaczyć sobie wzajemnie”, powiedział minister Wadim Pristajko. Dyplomata podkreślił, że sposób obchodzenia wspomnianej rocznicy powinien iść właśnie w takim kierunku.
Odmowa pozostanie w mocy nawet wtedy, jeżeli ukraińskie władze otrzymają oficjalne zaproszenie na uroczystości w stolicy Rosji.
Na Ukrainie od 5 lat nie ma już obchodów Dnia Zwycięstwa według rosyjskiego (a wcześniej radzieckiego) wzrodzą. 8 maja obchodzone jest Święto Pamięci i Zgody, podobnie jak w Europie, z którą łączność Ukraina podkreśla na każdym kroku. Podczas tych obchodów zakazane jest używanie radzieckiej symboliki, która jest prawnie zakazana i sformułowania Wielka Wojna Ojczyźniana, które powszechnie używane jest w Rosji. W 2019 roku za obchody 9 maja ukraińska prokuratura skierowała do sądu kilkanaście spraw karnych.
Jednak powyższe stanowisko nie jest podzielane przez wszystkie siły polityczne Ukrainy. Współprzewodniczący partii Platforma Opozycyjna – Za Życie Jurij Bojko ogłosił, że przedstawiciele jego ugrupowania mają zamiar udać się do Moskwy, by tam uczestniczyć w obchodach 9 maja Dnia Zwycięstwa. „To wydarzenie jest dla nas święte, to było nasze wspólne zwycięstwo”, powiedział Bojko.
W szeregach Armii Czerwonej w latach 1941-45 walczyło około 3 milionów Ukraińców. Dziadek obecnego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Semen, był weteranem Armii Czerwonej i przeszedł cały jej szlak bojowy. Sam prezydent Zełenski w zeszłym roku obchodził oba święta. 8 maja mówił o roli UPA w wyzwoleniu Ukrainy, a 9 maja o Armii Czerwonej.