Polityczny pat na Ukrainie trwa. Z jednej strony proces tworzenia nowego rządu stanął w miejscu, z drugiej prezydent Poroszenko otrzymał ultimatum od gubernatora Odessy.
Władmir Gorjsman, typowany przez prezydenta Piotra Poroszenkę na nowego premiera, nieoczekiwanie odmówił przyjęcia tej funkcji. Głównym powodem odmowy miała być, jak pisze RIA Nowosti, próba narzucenia Grojsmanowi składu Rady Ministrów oraz niezgoda prezydenta na przedstawione przez kandydata na premiera warunki. Oznacza to, że jeżeli do końca tego tygodnia nie uda się stworzyć stabilnego rządu, cieszącego się poparciem większości parlamentarnej, prezydent Poroszenko rozwiąże parlament i ogłosi przedterminowe wybory. Taka decyzja nie pomoże Ukrainie, ponieważ elity ukraińskie solidnie zapracowały na kompletny brak zaufania społeczeństwa, co odzwierciedla się w sondażach. W ewentualnych wyborach ludzie mogą głosować na zupełnie nieobliczalne ugrupowania polityczne.
Jednocześnie w tak trudnej sytuacji gubernator Odessy, Michail Saakaszwili, były prezydent Gruzji rzucił jednoznacznie wyzwanie prezydentowi Ukrainy, wprost stawiając mu ultimatum.
Podczas konferencji prasowej zażądał od Poroszenki „niezwłocznych i kardynalnych reform”.
– Żadna z obietnic, powtarzam, żadna z obietnic dana po Majdanie i na niekończących się posiedzeniach nie była zrealizowana i wszyscy nas wodzą za nos. Drepczemy w miejscu – mówił w emocjonalnym wystąpieniu Saakaszwili zwracając się do prezydenta i parlamentu.
Jako winnych tej sytuacji Saakaszwili wskazał klasę polityczna Ukrainy i personalnie prezydenta.
– Nie mamy zamiaru dłużej czekać, zmienimy tą sytuacje z tą władzą albo bez niej! – zagroził gubernator Odessy.
Wysunął też żądania personalne dymisji niektórych polityków z okolic Odessy i samego miasta.
Niemożność stworzenia rządu wobec ambicji poszczególnych ukraińskich polityków i jawna zapowiedź buntu ze strony cieszącego się pewną popularnością Michaiła Saakaszwilego tworzą razem zarzewie konfliktu w ukraińskich elitach.