Elton John w trakcie rozmów z prezydentem Ukrainy, P. Poroszenką. Źródło: Instagram.

Amerykanie ze zdziwieniem zauważyli, że ich ukraińscy protegowani robią, co chcą i kierują się wyłącznie szybkim doraźnym zyskiem. Nawet, gdy mogą przez to stracić pomoc międzynarodową.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko / fot. Wikimedia Commons
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko / fot. Wikimedia Commons

Z prezydentem Petrem Poroszenką rozmawiał w czwartek zaniepokojony wiceprezydent USA Joe Biden. Powód? Opieszałość Ukrainy we wdrażaniu reform gospodarczych, które Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznaje za warunek wstępny do dalszego udzielania kredytów. Bez tej pomocy ukraińską gospodarkę czeka nieuchronna katastrofa. Skorumpowane i niewiarygodne państwo nie tylko nie przyciągnie zagranicznych inwestorów, na których tak liczyło podpisując umowę stowarzyszeniową z UE. Nie będzie nawet w stanie utrzymać swoich sił zbrojnych i nijak nie przyda się do „odstraszania Rosji”.

W zeszłym roku MFW udzielił Ukrainie kredytów na kwotę 17,5 mld dolarów. Miał być ciąg dalszy, ale pod warunkiem wdrożenia neoliberalnych cięć, walki z korupcją i ograniczenia wszechwładzy oligarchów. Jakikolwiek postęp jest tylko w pierwszym obszarze. Stracili zatem obywatele, i tak niespecjalnie zamożni. Oligarchom, zwłaszcza tym związanym z prezydentem Poroszenką (który w gruncie rzeczy sam jest jednym z nich), powodzi się nadal znakomicie. W zeszłym tygodniu z rządu Jaceniuka wystąpił minister rozwoju i architekt tych reform, które udało się zrealizować – naturalizowany Litwin Aivaras Abromavicius. Odchodząc, oskarżył otoczenie Poroszenki o forsowanie swoich ludzi na intratne stanowiska w państwowych spółkach i blokowanie reform, które mogłyby zaszkodzić oligarchom zaprzyjaźnionym z prezydentem.

Amerykanie przestraszyli się, że od dymisji cenionego na Zachodzie ministra może zacząć się upadek rządu. Joe Biden starał się więc wpłynąć na Poroszenkę, by „zachował jedność” obozu rządzącego. Powtarzał także, że Ukraina musi wyeliminować korupcję. Prezydent Ukrainy oczywiście się zgodził. Wiele wskazuje jednak na to, że jeśli nastąpią jakieś reformy, to będą to tylko ruchy pozorowane. Byle utrzymać demokratyczną fasadę i doraźnie zadowolić przyjaciół zza oceanu. W końcu  żeby działać na niekorzyść Rosji, Amerykanie i tak wesprą praktycznie każdego.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…