Nie minęły dwa tygodnie od głośnych rewelacji na temat luksusowych wakacji prezydenta Petra Poroszenki, gdy informacje o podobnych luksusach prokuratora generalnego kraju oburzyły Ukraińców, często ledwo wiążących koniec z końcem. Kwestia silnej korupcji ukraińskich elit znowu zdominowała ukraińskie życie publiczne.

18 stycznia program telewizyjny „Schematy” ujawnił, że miliarder Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, po Nowym Roku udał się z dziesiątką swych bliskich i przyjaciół na prywatną wyspę na Malediwach, by spędzić tam „odjazdowe” wakacje.

Jurij Łucenko. wikimedia

Dzisiaj prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko musiał tłumaczyć się ze swoich wakacji na Seszelach z żoną i synem, co kosztowało 52 tys. euro. O wyprawie prokuratora informował wczoraj ten sam program telewizyjny. Według prokuratora, pieniądze wyłożył jego syn. Miał to być prezent na 30-lecie małżeństwa Łucenki.

Deputowany Siergiej Leszczenko ironizował dziś na Facebooku: – Czas założyć biuro podróży pod nazwą „Śladami Poroszenki i Łucenki – Malediwy, Seszele, Panama”, czyniąc aluzję do obecności nazwiska prezydenta Poroszenki w międzynarodowym śledztwie na temat ukrywania dochodów „Panama Papers”. – Trzeba ich wysłać szlakiem Dymisja – Śledztwo – Sąd – dodał Leszczenko.

Walka z korupcją elit była jednym z najważniejszych postulatów Majdanu w Kijowie na przełomie lat 2013-2014, który doprowadził do obalenia poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Prezydent Poroszenko, mimo licznych doniesień o sprawach korupcyjnych na najwyższych szczeblach władzy, jest wrogi powstaniu specjalnego sądu antykorupcyjnego na Ukrainie – oskarżają przeciwnicy polityczni. Doniesienia o wakacjach Łucenki nie poprawią nadszarpniętego już wizerunku ukraińskiej administracji. Według sondaży, Ukraińcy mają o niej bardzo złe zdanie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Zapewne dlatego, że tak późno wyszlo na jaw. Niestety. To kolejny ciąg historycznego myślenia. Od czasów Bohdana Chmielnickiego, który przedłozyl autonomię w szlacheckiej wprawdzie, ale demokratycznej Rzeczypospolitej na sojusz z samodzierżawcą. Wyniki mało znane, ale znamienne. Pierwszym wyrazem zgody na przyłączenie Ukrainy pod opiekę na żądanie Rady Perejasławskiej było posłanie carskich prystawów ściągających podatki. Niecałe póltora wieku później potomkowie owych walczących o niepodległość dostali kuszącą propozycję, wspartą przekonującym argumentem wycelowanych armat, na przeniesienie się na żyzne stepy kubańskie. Wystarczyło pól wieku władzy radzieckiej, aby stali sie Rosjanami z własnego wyboru.
    Ukraińcy przegapili szansę na niepodległość, nie popierając Petlury, który szedl z Piłsudskim. Polska wyraźnie określiła wtedy swoją wschodnią granicę, za daleko na wschód dla wielu Ukraińców, ale Włosi dla zjednoczenia jednak wyrzekli się rodzimej dla dynastii Sabaudii i Nicei.
    Po uzyskaniu w 1991 roku niepodległości lekkomyślnie wyrzekli się potencjału atomowego, pozostawili Sewastopol w rękach Rosji, a potem przez lata konfliktowali oba społeczeństwa. Robili to w większości ci sami, którzy ukraińskiego zaczęłi się uczyć dopiero po 1991 r.
    Naiwna wiara, że manna sama spada z nieba na Majdan, a kandydaci zza granicy, powiązani z obcym kapitałem będą inwestować była o tyle naiwna, że znane już byly sukcesy reprywatyzacji w solidarnościowej Polsce. Biją nas jednak o kilka długości. W pierwszych wolnych wyborach prezydenckich w Polsce nieznany kandydat zza oceany miał szanse na finałową dogrywkę. Ale to był pierwszy rok naiwności. Ukraińcy po ponad ćwierćwieczu wspierają aferzystę z kraju Stalina? Sami sobie zgotowali i pichcą swój los. Oby jednak w przypływie rozpaczy nie wpadli na pomysł, że to Lachy winne. Każdemu ulgę przynosi, jeśli może znaleźć ofiarnego kozła.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…