Nacjonalistyczne obłąkanie na Ukrainie prowadzi coraz częściej do sytuacji w swej żałości wręcz komicznych. Na kontrolowanych przez siebie terenach kijowskie władze zakazały nadawania przychylnej im, a opozycyjnej wobec Kremla rosyjskiej stacji telewizyjnej Dożd’.

Źródło: Facebook.

W tym szaleństwie nie ma metody. Rusofobiczna siekiera rąbie bez oglądania się na cokolwiek. Pod jej ostrze właśnie dostała się telewizja Dożd’. Rosyjska, lecz, w przeciwieństwie do większości mediów z tego kraju, nadzwyczaj przychylna post-majdańskiej władzy, telewizja została właśnie wyproszona i wszyscy dostawcy telewizji kablowej czy satelitarnej mają zaprzestać transmisji i zdjąć kanał z oferty.

Uzasadnienie przedstawione przez władze jest kuriozalne. Na stronach Interfaks-Ukraina czytamy, iż „w programach nadawanych przez tę stację granica między obwodem chersońskim a Autonomiczną Republiką Krymu jest oznaczana jako granica pomiędzy Ukrainą, a Federacją Rosyjską”. Są to słowa Serhija Kostinskiego z Narodowej Rady Radiofonii i Telewizji. Z jego słów wynika również, iż medium to „wielokrotnie naruszało w ubiegłym roku ukraińskie prawo”. Między innymi dziennikarze Dożd’u „nielegalnie przekraczali granicę z Krymem” (tj. wjeżdżali tam z terytorium Rosji). Poza tym nadawano tam rosyjskie reklamy, które też są prawnie zakazane na terytorium kontrolowanym przez Kijów.

Dyrektorka generalna zakazanej przez Kijów telewizji Natalija Sidnjejewa powiedziała, że jest jej bardzo przykro z powodu tej decyzji. Wyjaśniła jednocześnie, iż reklamy rosyjskie nie były emitowane, a jako medium rosyjskie kierowana przez nią telewizja nie może abstrahować od konstytucji Federacji Rosyjskiej, gdzie granice tego państwa są opisane z ujęciem Krymu. Jednocześnie wyraziła nadzieję, iż zainteresowani widzowie zechcą skorzystać ze strony internetowej Dożd’u, gdzie również dostępny jest streaming na żywo. Można się jednak spodziewać, że kijowska cenzura sięgnie wkrótce i internetu.

Przypadek telewizji Dożd’ to żadna pierwszyzna. Na kuriozum zakrawa jednak fakt, iż Kijów zamyka kanał przychylny sobie, tylko dlatego, że jest rosyjski. Dotychczas zakazano już ponad 60 różnych kanałów rosyjskich. Wszystko pod zarzutem „propagowania wojny i przemocy na Ukrainie” albo z powodu reklamowania rosyjskich podmiotów komercyjnych. Pod koniec ubiegłego roku zaś Poroszenko podpisał ustawę regulującą wwóz na Ukrainę rosyjskich wydawnictw drukowanych. Osoba fizyczna nie będzie mogła już niedługo przywieźć więcej niż dziesięciu książek wydrukowanych w Rosji, a hurtownicy będą musieli ubiegać się o specjalne pozwolenia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A co z fabrykami czekoladek Roshen, których właścicielem jest prosiaczek Poroszenko, a rąbią kasę w Rosji? Przecie to jawna kolaboracja z wrogiem. Może „kęsim”?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…