Koronawirus szaleje od pół roku, zmarło ponad ćwierć miliona ludzi, a Unia Europejska działa tak opieszale, jakby to chodziło o kupno rodzinnego samochodu.
Grupa szefów kilku państw europejskich wzywa do darowizn na rzecz międzynarodowego sojuszu przeciwko wirusowi COVID-19.
Wśród wrażliwych na bezpieczeństwo Europy znaleźli się tacy znani politycy jak: Angela Merkel, Emmanuel Macron, Antonio Conte i premier Norwegii Erna Solberg. Wszyscy oni wyrazili swoje ze pewnością gorące poparcie dla apelu Unii Europejskiej o przekazanie 7,5 miliarda euro na badania i powstrzymanie koronawirusa.
Jest pewna szansa, że sumę tę uda się zebrać już jutro podczas internetowej konferencji charytatywnej. Oczywiście, jeśli pozostali premierzy i prezydenci usłuchają płomiennego wezwania kilku ważnych oficjeli.
Inicjatywa ta i zbierane fundusze, jak piszą z nadzieją wspomniani politycy, „da początek bezprecedensowej globalnej współpracy między uczonymi i strukturami państwowymi, przemysłem, rządami, organizacjami międzynarodowymi, fundacjami i reprezentantami dziedziny ochrony zdrowia”.
Apel ten został opublikowany w niemieckiej wpływowej gazecie Frankfurter Allgemeine Zeitung i jest szansa, że ktoś go przeczyta.
Pieniądze zostaną przeznaczone na metody diagnozowania, zapobiegania i leczenia COVID-19, choć oczywiście głównym celem jest szczepionka, dostępna dla wszystkich, jak podkreślają sygnatariusze wezwania, zaś pieniądze płynąc mają do „uznanych” organizacji medycznych. „To zadanie naszego pokolenia i wiemy, że możemy odnieść sukces”, czytamy w apelu.
Angela Merkel już zadeklarowała, że jej kraj wniesie „znaczący wkład finansowy” w ten projekt, ale, zapewne przez roztargnienie, nie powiedziała ile ma ta suma, choćby orientacyjnie, wynosić.
Skoro to „apel”, „wezwanie” i dopiero rozpoczyna się, bez żadnej gwarancji na końcowy sukces, zbieranie pieniędzy, to raczej nie można oczekiwać, by ten pomysł przyniósł szybko oczekiwane efekty.
Testy kliniczne szczepionki prowadzą już co najmniej trzy kraje – Chiny, Wielka Brytania i Rosja. Zatem znając szybkość procedur działania Unii Europejskiej, inicjatywa, którą firmują tak zacne nazwiska, może być, delikatnie rzecz ujmując, nieco spóźniona, czym Unia, po raz kolejny, daje paliwo jej nieprzejednanym krytykom.