Raport agencji ONZ wskazuje, że dotychczasowe szacunki, dotyczące liczby kobiet poddanych okaleczeniu narządów płciowych były mocno zaniżone. Okazuje się, że na świecie żyje ich ponad 200 mln, z tego połowa w trzech krajach – Egipcie, Etiopii i Egipcie.
Jak twierdzą autorzy raportu, dotychczasowe badania nie obejmowały rzeszy kobiet, poddanych FGM (ang. female genital mutiliation) w Indonezji – jednego z krajów, gdzie praktyka ta, chociaż nielegalna od 2006 roku, jest bardzo powszechna.
Jak mówi Claudia Cappa, szefowa zespołu pracującego nad raportem, dane z Indonezji pokazują, że obrzezanie kobiet jest problemem globalnym, a nie – jak dotąd sądzono – afrykańskim. Kraje Azji Płd. i Oceanii w ogóle nie były dotąd brane pod uwagę w obliczeniach.
Zwyczaj wycinania kobietom łechtaczek, czasem także warg sromowych, a w skrajnych przypadkach – zaszywania waginy, najbardziej popularny jest w krajach środkowej i północnej Afryki. Z raportu wynika, że FGM ma za sobą 98 proc. kobiet w wieku 15-49 lat żyjących w Somalii, następne w kolejności są Gwinea, Dżibuti i Sierra Leone; wszystkie kraje z pierwszej znajdują się na tym kontynencie.
Według raportu w tej chwili żyją na świecie 44 mln dziewczynek, które zostały okaleczone w taki sposób; większość z nich przeszła „zabieg” przed piątym rokiem życia. W znacznej większość krajów praktyka ta jest nielegalna – wyjątkiem jest Sierra Leone, Mali i niektóre regiony Sudanu. W Gwinei, gdzie wykonywanie FGM jest zakazane w kodeksie karnym, zaś w przypadku powikłań prowadzących do śmierci dziewczynki albo kobiety – karane jest śmiercią, liczba wykonywanych „zabiegów” nie maleje. Raport opisuje sytuację, w której władze wioski wbrew woli rodziców zabrały do lasu grupę dziewczynek w wieku przedszkolnym, gdzie wszystkie zostały obrzezane. „Dwa dni po tym, jak ta chrześcijańska społeczność świętowała Boże Narodzenie 5-letnia Koumba została zabrana do lasu razem z 11 innymi dziewczynkami. Rodzice niektórych nie mieli o tym pojęcia; inni otwarcie się temu sprzeciwiali. Następnego dnia Koumba zmarła w wyniku utraty krwi zanim udało się uzyskać pomoc medyczną” – piszą autorzy raportu.
Dane dotyczące wielu krajów są optymistyczne. W ciągu ostatnich 30 lat liczba wykonywanych zabiegów spada – w sąsiadującej z Gwineą Liberii o 41 proc., w Burkina Faso o 31 proc., w Kenii o 30 proc. Jednak, jak ostrzega Unicef, liczba wykonywanych okaleczeń w ciągu następnych lat będzie rosnąć, przede wszystkim ze względu na wciąż powiększającą się populację.
[crp]Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
Może pora przestać to nazywać „obrzezaniem” ze względu na „poprawność polityczną”. To zwykłe okaleczanie małych dziewczynek wynikające z plemiennych zabobonów i pewnego religijnego monoteistycznego zabobonu którego wyznawcy wysadzają się w powietrze i ostatnio szturmują Europę ku zachwytowi (pseudo)lewicy mainstreamowej.
To OKALECZANIE wynika z CHOREJ PATRIARCHALNEJ TRADYCJI UPRZEDMIATAWIAJĄCEJ KOBIETY związanej z tymi zabobonami,która wymaga,by kobieta nie odczuwała żadnej przyjemności podczas stosunku co wg tych prymitywów pustynnych i Afrykańskich ma gwarantować wierność. Niestety „lewica” w imię politycznej poprawności i swojej nienawiści do wartości Europejskich tego nie krytykuje,by rozwalić Europę w interesie międzynarodowej burżuazji.
Dlatego i tylko dlatego dotychczas durna „tolerancyjna” „lewica” nie odważyła się zrobić oczywistej rzeczy – odbierać takich dzieci tym zwyrodnialcom i karać za kontynuwanie tej chorej praktyki wykonawców i rodziny które poddają niej swoje dzieci.
110/100