Przytomne środowiska studenckie, związkowcy i antyfaszyści zgromadzili się dziś tłumnie przez bramą główną centralnego kampusu Uniwersytetu Warszawskiego na stołecznym Krakowskim Przedmieściu. Chcieli zapobiec kolejnej faszystowskiej operetce, tym razem w wykonaniu, jak określił to jeden z mówców, „patafianów” z Towarzystwa Studentów Polskich (TSP).
TSP to ekstremistyczna prawicowa organizacja akademicka, której powstanie w 2018 r. z chęcią i nadzieją witały środowiska najbardziej skrajnych, przemocowych i spiskowych szurystów. W swoim oświadczeniu postzałożycielskim owi Studenci Polscy napisali m. in.
„Jesteśmy niezależnym towarzystwem samokształcących się studentów, uczniów szkół średnich, doktorantów i młodych absolwentów. Łączy nas przekonanie, że uniwersytety i szkoły nie są rodzajem sztuki dla sztuki, czyimś kaprysem czy bezpieczną przestrzenią, tylko ważnym organem państwa. Chcemy być aktywną alternatywą zarówno dla rozhisteryzowanej lewicy, jak i oportunistycznych organizacji studenckich oraz ośmieszającej studentów i uniwersytety kultury juwenaliów”.
Od razu wiadomo było czym to pachnie, ale dopiero stosunkowo niedawno TSP zaczęło dokazywać również poza internetem. Dziś właśnie (20 listopada) chciało manifestować swój sprzeciw „wobec rozhisteryzowanej lewicy”, ale ich inicjatywa okazała się kompletną porażką. Antyfaszyści zwołali wiec, który okazał się wielokrotnie liczniejszy niż zgromadzenie prawicowych fanatyków. Lewicowa demonstracja byłą głośna i kolorowa, momentami też, niestety, mało poważna; niemniej – dano odpór prawicowej nawale.
Najbardziej bodaj energetyczne przemówienie wygłosił znany lokatorski aktywista, autor książek i działacz społeczny Piotr Ciszewski. Nazwał przedstawicieli TSP „patafianami” i wypraszał ich z akademii, ulic, instytucji i w ogóle przestrzeni publicznej.
Demonstranci krzyczeli antyfaszystowskie hasła, byli wyraźnie zadowoleni z przebiegu akcji. Pojawiały się też motywy antykapitalistyczne – to stosunkowy nowy trend w środowisku studentów UW.
Dziwaczne akcenty pojawiły się pod sam koniec, tuż przed rozwiązaniem zgromadzenia, gdy jeden z mówców zaczął bagatelizować temat i namawiać wszystkich do zabawy i pląsów, stwierdzając, że „nie musimy być ludźmi poważnymi”. Poza tą cudaczną konstatacją mobilizację należy rzeczywiście ocenić jako skuteczną.
Organizatorem akcji był Studencki Komitet Antyfaszystowski.