Urugwajscy robotnicy w czwartek przez 24 godziny strajkowali przeciwko „głodowi, nierównościom i działaniom antyzwiązkowym”. W całym kraju odbyły się setki wieców i manifestacji, z czego największe w stolicy – Montevideo.
Strajk został zorganizowany przez Międzybranżowe Zrzeszenie Pracowników – Narodową Konferencję Robotniczą (PIT-CNT). Tysiące Urugwajczyków protestowało przeciwko polityce prawicowego prezydenta Luisa Lacalle Pou i bezradności jego gabinetu w walce ze społeczno – gospodarczymi skutkami pandemii koronawirusa. „Strajkujemy przeciwko głodowi, nierównościom, dyskryminacji i zwalczaniu związków zawodowych. To walka o pracę i płace” – mówił sekretarz generalny PIT-CNT Marcelo Abdala. Inny działacz związkowy, Fernando Pereira, zwrócił uwagę, że w wyniku pogłębiającego się kryzysu ponad 100 tys. Urugwajczyków znalazło się w skrajnym ubóstwie i aby przeżyć, jest zmuszonych korzystać ze społecznych jadłodajni.
Szczególny gniew protestujących kieruje się przeciwko forsowanej przez prezydenta Lacalle’a ustawie ,,de Urgente Consideración” (LUC). Jej wejście w życie, jak ostrzegają związki zawodowe, spowoduje dalsze obniżki płac, ograniczy prawo do strajku i doprowadzi do masowej prywatyzacji przedsiębiorstw użyteczności publicznej. Protestujący w całym kraju powszechnie deklarowali solidarności z 15 nauczycielami z departamentu San José, którzy w lutym zostali zwolnieni z pracy za udział w kampanii zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie LUC.
Strajkujący wystosowali do prezydenta list ze swoimi żądaniami. Obejmują one m. in.: wprowadzenie dochodu podstawowego w wysokości 440 dolarów dla rodzin w trudnej sytuacji, ochronę miejsc pracy, wzrost inwestycji publicznych celem pobudzenia gospodarki, projekt nowej ustawy o zatrudnieniu młodzieży, wzrost wydatków na służbę zdrowia, podwyższenie podatków dla najbogatszych (w szczególności podatku od zagranicznych depozytów) oraz zakaz prywatyzacji spółek publicznych.