„Nigdy nie widzieliśmy takiego wzrostu prób samobójczych: w ciągu miesiąca tyle, co w ciągu całego roku” – informuje dr Mike Deboisblanc ze szpitala z East Bay w rejonie zatoki San Francisco. Liczba samobójczych śmierci mocno przekracza tam bilans zgonów w wyniku Covid-19. Prawie 40 mln. ludzi straciło pracę, a niemal połowa Amerykanów nie ma żadnych oszczędności. Wystartowały procesy od odszkodowania.
W Ameryce miało umrzeć ponad 90 tys. osób w związku z koronawirusem, a prawie drugie tyle umarło w tym czasie z powodu nadużycia narkotyków, alkoholu i samobójstw. „Ludzie czują obawy i popadają w depresję, dlatego popełniają samobójstwa. Gospodarka stała się trudna, skomplikowana, na końcu jest śmierć…” – mówił prezydent Trump w przypływie liryzmu. Kryzys w roku 2008 przyniósł ok. 10 tys. samobójstw, tym razem ta liczba będzie większa.
Sądy są zalewane tysiącami spraw związanych ze skutkami walki z epidemią. Najogólniej mówiąc są to konflikty między sprawami ochrony zdrowia publicznego a prawami do pracy, manifestacji, kupna broni… Na pierwszy ogień poszły więzienia: więźniowie domagali się warunkowych zwolnień ze względu na złe warunki sanitarne. Skorzystali z tego dwaj kluczowi ludzie Trumpa z czasów jego kampanii wyborczej – Paul Manafort i jego adwokat Michael Cohen, lecz inni muszą siedzieć.
Jest dużo pozwów, które mają zmusić zatrudniaczy do dbania o zdrowie pracowników. Nowojorskie pielęgniarki, gdzie było największe ognisko epidemii w Stanach, domagają się przed sądem dostępu do masek, rękawiczek i innych środków ochrony. Inni ubiegają się o zwrot za bilety na odwołane spektakle, koszty hotelowe, bilety lotnicze, czy abonamenty gimnastyczne… Studenci proszą o zawieszenie rat na olbrzymie czesne, a sklepikarze kontestują kwarantannę i „nielegalny” obowiązek zamknięcia handlu. Wiele stanów w pośpiechu uchwala przepisy, które mają ochronić służbę zdrowia i władze przed takimi skargami.