4,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy ma zostać wysłanych do wschodniej części Starego Kontynentu w 2017 roku. Brygada ma być uzbrojona w ciężki sprzęt.
Informacje podała agencja Associated Press, powołując się na źródła w Departamencie Obrony USA. Strona amerykańska ma wydać oficjalny komunikat w tej sprawie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. Wiadomo na razie tyle, że Waszyngton sposobi się do zwiększenia swojej obecności militarnej tuż pod nosem Moskwy, co potwierdza w zasadzie pogłoski o nowej Zimnej Wojnie.
Nie wiadomo jeszcze, w jakich dokładnie krajach będą stacjonować żołnierze, jednak wymienia się m.in. Polska, Czechy i Rumunia. Wraz z wojskiem, do Europy zostanie również sprowadzony nowoczesny sprzęt szkoleniowy i uzbrojenie pancerne m.in. w postaci transporterów opancerzonych i czołgów. Jednostki zostaną wyposażone w system łącznościowy najnowszej generacji, który ma zapewnić koordynację armii sojuszniczych podczas ewentualnego konfliktu zbrojnego.
AP podaje, że decyzja Waszyngtonu ma na celu „złagodzenie obaw w Europie, gdzie sojusznicy USA słyszeli o wycofywaniu rozmieszczonego wcześniej sprzętu i bali się, że Stany Zjednoczone ograniczają wsparcie”. Nietrudno się jednak domyślić, że chodzi przede wszystkim o napinanie muskułów przed Rosją. Według agencji Amerykanom chodzi o danie Moskwie do zrozumienia, że „jakakolwiek agresja wobec sojuszników byłaby niedopuszczalna”, a także, że „rosyjska interwencja militarna na Ukrainie i aneksja Krymu niepokoją kraje wschodnioeuropejskie, które obawiają się, iż mogą być następne”.