Prezydentura Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych umacnia konserwatywną wizję świata nie tylko we własnym kraju. Amerykanie zmierzają właśnie do podważenia umów międzynarodowych w sprawie równości kobiet i mężczyzn.

Anglojęzyczne media donoszą, że przedstawiciele USA w ONZ starają się osłabiać wymowę dokumentu opracowywanego obecnie przez Komisję Statusu Kobiet. Amerykanie, zgodnie z konserwatywną linią rządu prezydenta Donalda Trumpa, starają się wymóc na pozostałych stronach rezygnację z posługiwania się terminem “gender”.

W przeciwieństwie do kontekstu polskiego, gdzie pojęcie to znaczy już niewiele w sytuacji histerii światopoglądowej rozpętanej przez prawicę, w piśmiennictwie anglojęzycznym gender oznacza płeć kulturową – zespół ról społecznych zwyczajowy przypisywany osobom o danej płci biologicznej. Dokument, nad którym pracuje KSK ONZ, dotyczy wyłącznie kobiet. Stany Zjednoczone chcą prawdopodobnie wycofania słowa gender właśnie z powodu ryzyka jakie to pojęcie niesie dla konserwatywnej, patriarchalnej wizji świata społecznego, którą Trump stara się umacniać w swoim kraju.

W tym tygodniu odbywają się negocjacje w tej sprawie, które będą miały miejsce w głównej siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Podobnych interwencji w język rezolucji ONZ Amerykanie dopuszczali się już w zeszłym roku na forum Rady Praw Człowieka.

Dziennika “The Guardian” donosi poza tym, że delegacja amerykańska odmawia potwierdzenia zobowiązań Stanów Zjednoczonych wynikających z tzw. Deklaracji Pekińskiej podpisanej w 1995 r. za prezydentury Billa Clintona. To bardzo ważny dokument ONZ określający szereg zasad, jakich państwa, które go sygnowały, zobowiązują się przestrzegać celem dochodzenia do pełnej równości kobiet i mężczyzn.

Deklaracja nie ma wiążącej mocy prawnej, jednak od czasu jej ogłoszenia stanowi podstawę do tego, by organizacje pozarządowe mogły żądać od swoich władz odpowiedzialności w zakresie potwierdzonych międzynarodowo zobowiązań na rzecz praw kobiet. Deklaracja Pekińska została podpisana przez 189 państw i obejmuje 12 obszarów życia społecznego, na których rządy mają dbać o równość kobiet. Są to m.in. zwalczanie przemocy wobec kobiet, reprezentację kobiet w polityce i w mediach, włączenie ich w procesy decyzyjne i powstrzymanie rytualnego okaleczenia kobiecych narządów płciowych, co cały czas ma miejsce w wielu krajach południowych.

Eksperci podkreślają, że wycofanie się USA z deklaracji może bardzo osłabić moc jej zobowiązań i działania społeczności międzynarodowej na rzecz pełni praw kobiet mogą zostać zaprzepaszczone.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. spokojnie… tylko głupiec uważa, że gdy zniknie słowo zniknie też opisywane przez nie zjawisko…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…