Site icon Portal informacyjny STRAJK

USA: demokratyczna socjalistka pokonuje faworyta establishmentu. Na razie w prawyborach

Alexandria Ocasio-Cortez, 2018, twitter

Szeregowi działacze i wyborcy amerykańskich Demokratów dali kolejny sygnał, że oczekują wyrazistej lewicowej alternatywy i dla Donalda Trumpa, i dla programu, jaki serwowano im do tej pory. W prawyborach poprzedzających wybory do Kongresu w jednym z nowojorskich okręgów zdeklarowana demokratyczna socjalistka pokonała wieloletniego kongresmena, członka partyjnego establishmentu.

Sukces 28-letniej Alexandrii Ocasio-Cortez to dotąd największa sensacja w prawyborach u Demokratów, którzy w zaplanowanym na listopad głosowaniu chcą zawalczyć z Republikanami o Kongres. Działaczka Demokratycznych Socjalistów Ameryki, zwolenniczka powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej i bezpłatnej edukacji, orędowniczka walki z bezrobociem i krytyczka migracyjnej polityki Trumpa, pokonała Joe Crowleya, postać z pierwszego szeregu partyjnego establishmentu. Jej rywal reprezentuje 14 okręg nowojorski w Izbie Reprezentantów od 2013 r., jego reelekcję traktowano w amerykańskich mediach jako pewnik, spekulowano nawet, jakie stanowisko obejmie w klubie parlamentarnym Demokratów. Na kampanię wyborczą wydał 3 mln dolarów, Ocasio-Cortez przeznaczyła na ten cel dziesięć razy mniej. A jednak wyborcy z Bronxu i Queens, które obejmuje 14 okręg, wybrali ją – działaczka otrzymała 57,5 proc. głosów, Crowley – 42 proc.

Gdyby Ocasio-Cortez udało się zdobyć mandat, byłaby najmłodszą w historii deputowaną do Kongresu. Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że kobieta już dziś zadeklarowała, że podczas swojej kampanii nie weźmie ani dolara od korporacyjnych organizacji lobbingowych PAC (Polital Actions Committees).

Amerykańscy prawicowi publicyści już biją na alarm: nadchodzi widmo komunizmu! Demokratom już przepowiada się nieuchronną klęskę, jeśli w jesiennych wyborach wystawią polityków, „którzy głoszą poglądy zbyt skrajnie lewicowe dla wyborców”, podobno popierających „umiarkowanych”. Przypomnijmy zatem jeszcze raz, na czym polega „skrajność” nowojorskiej działaczki: oparła ona swoją kampanię na postulatach zwiększenia nakładów na budownictwo mieszkaniowe, opieki zdrowotnej dla wszystkich, zmian w dostępnie do broni oraz krytyce polityki migracyjnej Trumpa.

Dla kierownictwa Partii Demokratycznej może to jednak być stanowczo za dużo. Partyjny establishment bardzo chciałby odzyskać władzę w kraju, ale bez podważania panującego status quo. Oddolny ferment i sformułowanie naprawdę prospołecznego programu, odpowiadającego na realne potrzeby, nie jest mu na rękę. Choć prawdopodobnie tylko taka całkowita odnowa mogłaby dać Demokratom jakiekolwiek perspektywy na przyszłość.

Exit mobile version