69-letni Alva Campbell może poruszać się jedynie na wózku, więc w ten sposób został zabrany na egzekucję. Służba więzienna stanu Ohio nie była jednak w stanie wykonać na nim wyroku śmierci, bo mimo licznych prób nie znaleziono u niego żyły, by wbić wenflon, za pomocą którego miano wstrzykiwać mu truciznę.
Po dwóch godzinach poszukiwania żyły na rękach i nogach Campbella, odwieziono go z powrotem do celi. „Nie zapomnę tego do końca życia” – powiedział o swojej egzekucji więzień, według jego adwokata. W tej chwili nie wiadomo, kiedy nastąpi następna próba zabicia Campbella. Dziennikarze, którzy byli wśród publiczności w czasie nieudanej egzekucji mówią o „surrealistycznym spektaklu”.
Stowarzyszenia przeciwne karze śmierci nazywają to samo „barbarzyństwem” , a Amerykański Związek Wolności Obywatelskich (ACLU) „torturami”. Mike Brickner z ACLU przypomniał, że „chodzi o piątą nieudaną egzekucję w Ohio w ciągu ostatnich kilku lat. (…) To nie jest sprawiedliwość, to jest nieludzkie.”
W Stanach najwięcej wyroków śmierci wykonuje się na południu, gdzie prawo uchodzi za najbardziej surowe i gdzie wyroki wydawane są nader często. Przeciwnicy kary śmierci argumentują, że owocuje to licznymi pomyłkami sądowymi, powodowanymi często przez poszlakowy charakter śledztwa czy emocjonalne decyzje ław przysięgłych.