11 września 2001 r. nazywany jest „dniem, który na zawsze zmienił Amerykę”. Dziś nabiera szczególnego znaczenia w obliczu agresji ISIS i kryzysu migracyjnego w Unii Europejskiej.
Główne uroczystości odbyć się mają w owym Jorku przy pomniku ofiar zamachów z 11 września. Amerykanie wprowadzili zaostrzone środki bezpieczeństwa. Zmobilizowano setki funkcjonariuszy policji i służb specjalnych. Obstawione są siedziby ONZ, Światowego Centrum Handlu oraz Wall Street. Sam przebieg uroczystości ma nie odbiegać od lat poprzednich: w strefie Ground Zero odczytane zostaną zostanie na głos lista ofiar zamachowców, wieczorem zaś z miejsca, gdzie kiedyś stał budynek WTC, a obecnie znajduje się pomnik, wystrzelą dwa słupy jasnego światła. Barack Obama zapowiedział, że prócz upamiętnienia zmarłych minutą ciszy, spotka się też z żołnierzami w bazie Fort Meade w Marylandzie.
11 września 2001 terroryści porwali w sumie 4 samoloty. 2 z nich uderzyły w symbol nowego Jorku – budynek World Trade Center z dwiema bliźniaczymi wieżami, zabijając w sumie 2,7 tys. ludzi. Trzeci samolot uderzył w bazę Pantagonu (184 ofiary), czwarty miał rozbić się o Kapitol, jednak plan terrorystów nie powiódł się (pasażerowie stawili opór – ostatecznie samolot rozbił się w Pensylwanii. Zginęło w sumie 40 pasażerów).
Wydarzenia z 2001 r. zapoczątkowały amerykańską światową ofensywę – pod hasłem „wojny z terroryzmem”. Zaowocowały inwazją na Irak oraz wojną w Afganistanie, gdzie ukrywał się przez jakiś czas Osama bin Laden. Pokłosie amerykańskich wojen odczuwamy do dziś. Europę jako Ziemię Obiecaną obrali sobie uchodźcy uciekający przez bojownikami ISIS, ale również Al.-Kaidy. Unia Europejska nie radzi sobie z napływem potrzebujących. W Polsce nadzwyczajne posiedzenie Sejmu w sprawie uchodźców odbędzie się 16 września. Tymczasem kanclerz Niemiec Angela Merkel udzieliła dziś ważnego wywiadu dziennikowi „Rheinische Post”. Mówi w nim, że nie wolno ograniczać żadnemu człowiekowi prawa do azylu politycznego.