150 uzbrojonych po zęby facetów zajęło budynek rezerwatu Malheur w Harney County w Oregonie. Gdyby byli muzułmanami, światowa opinia publiczna już by wrzała. Niestety, osobnicy, którzy wdarli się do obiektu i bardzo chcieliby stoczyć bitwę z policją, to biali Amerykanie.
Prawicowymi bojówkarzami dowodzą bracia Ammon, Ryan i Mel Bundy. To synowie farmera Clivena Bundy’ego, rasisty i złodzieja, który od 1993 r. nie płacił federalnym władzom minimalnej stawki za wypasanie bydła na gruntach należących do stanu Nevada. Bundy twierdził, że uiszczać opłaty (1,48 dolara za sztukę bydła) nie musi, bo ziemia należy do wszystkich Amerykanów. Chętnie dzielił się również swoimi przemyślaniami na temat opieki społecznej (rozleniwia ludzi, sprawia, że mężczyźni trafiają do więzień, a kobiety usuwają ciążę), czy ludności czarnoskórej (której lepiej było za czasów niewolnictwa).
Bundy’ego ani za złodziejstwo, ani za skandaliczne wypowiedzi nie spotkały żadne konsekwencje. Biuro zarządzania gruntami federalnymi (BLM), które miało wyegzekwować od niego opłaty, zrezygnowało, gdy farmer skrzyknął na swoim ranczu kilkuset aktywistów antyrządowych milicji. Zachęceni tym odniesionym w 2014 r. sukcesem, bojówkarze chcą teraz siłą przejąć budynki rezerwatu i utworzyć tam centrum ruchu „suwerennych obywateli” – skrajnych libertarian i zwykłych cwaniaków odmawiających regulowania należności wobec instytucji państwowych. Przy okazji domagają się zwolnienia dwóch farmerów, myślących podobnie jak Bundy, skazanych w październiku na pięć lat pozbawienia wolności za podpalenia. Na Facebooku umieścili apel do „amerykańskich patriotów”, wzywając do przybywania do Oregonu, najlepiej z bronią.
Na razie do starć z policją nie doszło, gdyż w budynku rezerwatu w Nowy Rok nikt nie pracował. Bracia Bundy twierdzą jednak, że w razie konfrontacji nie zawahają się otworzyć ognia.
[crp]