O tym mówiło się od miesięcy. Konserwatywny Sąd Najwyższy USA głosami sędziów mianowanych przez Donalda Trumpa przymierzał się do odebrania Amerykankom federalnie gwarantowanego prawa do aborcji. I oto stało się. Stosunkiem głosów 6 do 3.
Przez Stany Zjednoczone przewala się fala burzliwych i głośnych demonstracji przeciwników decyzji Sądu Najwyższego i jej zwolenników – cieszących się z możliwego zakazu aborcji w całym USA. Teraz to staje sie realnym zagrożeniem.
Decyzja Sądu Najwyższego zmieniła obowiązujące od ponad 50 lat w Stanach Zjednoczonych prawo do aborcji pozwalające żądać jej w powołaniu się na 14 poprawkę do Konstytucji. obowiązującej federalnie, czyli w całym USA i było silniejsze niż prawo stanowe. Będzie zupełnie inaczej.
Kontrowersyjne orzeczenie SN USA uznaje więc, że Konstytucja USA nie gwarantuje prawa do aborcji. To z kolei oznacza, że regulacje prawne tego dotyczące będą w gestii władz stanowych. „Uprawnienia do regulacji aborcji zostają zwrócone narodowi i jego wybranym przedstawicielom”, jak fałszywie zapewniono w orzeczeniu SN USA.
Rozczarowanie decyzją Sądu najwyższego wyraził prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. W przejmującym oświadczeniu odniosła się do tego żona byłego prezydenta Baracka Obamy, Michelle Obama. „Ta przerażająca decyzja będzie miała poważne konsekwencje. To trudny moment, ale nasza historia nie kończy się w tym miejscu. Może nie wygląda na to, że możemy coś z tym zrobić, ale możemy. Musimy”.
Była Pierwsza Dama zwróciła uwagę, że decyzja Sądu Najwyższego cofa Amerykanki do czasów, gdy „rząd odmawiał kobietom kontroli nad ich funkcjami rozrodczymi, zmuszał je do kontynuowania ciąży, której nie chciały, a następnie porzucał, gdy urodziły się ich dzieci. To przeżyły nasze matki, babcie i prababki, a teraz znowu tu jesteśmy”.