USA, jeden z bezpośrednich sprawców krwawego chaosu w krajach arabskich, ogłosiły zamiar dotrzymania wciąż niezrealizowanej obietnicy z września 2015 r.
Do końca tego roku ma się w Stanach Zjednoczonych pojawić 10 tysięcy syryjskich uchodźców. Zapowiedział to prezydent Barack Obama na spotkaniu ze studentami dziennikarstwa w Białym Domu.
– Naszym celem jest przekonanie Kongresu oraz społeczeństwa, że przyjęcie uchodźców jest słusznym krokiem. Wierzę, że uda się nam to zrealizować przed końcem tego roku kalendarzowego – powiedział prezydent USA.
Jednocześnie Barack Obama podkreślił, że dokona tego, niezależnie od głosów krytyki i opóźnień. Rządowa administracja uprzedzała, że przyjęcie takiej liczby uchodźców będzie kosztowało amerykańskiego podatnika zwiększenie wydatków publicznych koniecznych do zatrudnienia kolejnych urzędników, którzy poza analizowaniem wniosków azylowych, będą musieli zadbać o wyeliminowanie osób związanych z Państwem Islamskim.
Opóźnienia istotnie są dość znaczne, bo od złożenia prezydenckiej obietnicy upłynęło ponad półtora roku, a do marca bieżącego roku do USA trafiło jedynie 1285 Syryjczyków. Zaś co do krytyki, to prezydent miał zapewne na myśli sprzeciw 30 gubernatorów wywodzących z Partii Republikańskiej, którzy jednoznacznie zapowiedzieli, że kierowane przez nich stany nie przyjmą syryjskich uchodźców. Republikański gubernator New Jersey Chris Christie powiedział w jednym z radiowych wywiadów, że na teren swojego stanu nie wpuściłby nawet syryjskich sierot poniżej 5 roku życia. Zdecydowanie antyimigranckie stanowisko wyraził również ubiegający się o nominacje Partii Republikańskiej Donald Trump.
Prawo amerykańskie jest jednak tak skonstruowane, że gubernatorzy nie są w stanie zakazać osiedlania się uchodźców na podległych im terenach i zabronić korzystania z federalnych funduszy przeznaczonych na ten cel.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
