– Bardzo rzadko się zdarza przystępować do negocjacji z taką liczbą postulatów i zdobywać gwarancje realizacji spełnienia wszystkich – powiedział Alex Caputo Pearl, przewodniczący związku zawodowego Zjednoczeni Nauczyciele Los Angeles. Mówił o porozumieniu, które jego organizacja podpisała z kierownictwem okręgu szkolnego kalifornijskiego miasta na koniec sześciodniowego strajku.
Nauczyciele z Los Angeles zdecydowali się strajkować po raz pierwszy od trzydziestu lat. Miarka się przebrała: skarżyli się na stanowczo zbyt niskie wynagrodzenia, zbyt liczne klasy, w których nie da się indywidualnie pracować z poszczególnymi uczniami (nawet ponad 40 osób!), a także niewystarczającą liczbę bibliotekarzy czy opiekunów do najmłodszych klas. Żądali również jaśniejszych zasad pracy i płacy w szkołach publicznych, których prowadzenie na mocy umów jest powierzane prywatnym firmom.
Strajk rozpoczął się w ubiegły poniedziałek. Szkoły zostały zamknięte, 600 tys. uczniów nie poszło na zajęcia. 30 tys. nauczycielek i nauczycieli wyszło natomiast na ulice, demonstrując i pikietując mimo niesprzyjających momentami warunków pogodowych. Media obiegły fotografie pracownic i pracowników pod parasolami i w płaszczach przeciwdeszczowych, z transparentami „Strajkujemy dla naszych uczniów”, „Nasi uczniowie zasługują na mniejsze klasy” i innymi. Organizatorem protestów był związek zawodowy Zjednoczeni Nauczyciele Los Angeles (UTLA).
Pierwsza reakcja superintendenta (kuratora) okręgu szkolnego Los Angeles Austina Beutnera wskazywała na brak woli ustępstw: mężczyzna stwierdził, że podwyżka nauczycielskich płac będzie oznaczała bankructwo całego regionalnego systemu szkolnictwa. Pedagodzy jednak nie zniechęcili się do dalszej walki, co więcej, zyskali poparcie uczniów i rodziców. Młodzież była widoczna podczas demonstracji z hasłami solidarności ze swoimi nauczycielami.
We have been striking for a whole week. Our demands are simple: fund the schools our students deserve. Our strike is strong because our lines are strong. Our union is strong because our members are strong. Our movement is strong because our community is strong. #UTLAStrong pic.twitter.com/VD1YsZ3kI9
— United Teachers Los Angeles (@UTLAnow) 21 stycznia 2019
Rodzice przyznawali, że nauka w przepełnionej klasie nie jest efektywna, a słabe zarobki nie przyciągają do pracy w szkole utalentowanych i odpowiedzialnych ludzi. Wczoraj nauczyciele zyskali jeszcze jednego sojusznika – protest solidarnościowy z nimi przeprowadzili strażacy.
It’s official, the firefighters have joined the teachers. #UTLAStrong #LAUSDStrong pic.twitter.com/uhv40wI6bD
— United Teachers Los Angeles (@UTLAnow) 22 stycznia 2019
W efekcie mediacji w konflikcie podjął się mer miasta Eric Gracetti. I chociaż Beutner do końca podkreślał, że system oświaty miał niedoróbki od 40 lat i nie da się ich naprawić od razu, to ostatecznie podpisał porozumienie satysfakcjonujące stronę związkową. Negocjacje w sprawie ostatecznego brzmienia dokumentu, nazwanego tymczasowym, gdyż obejmuje on kilka długofalowych planów zmian, trwały blisko dobę – 21 godzin. W ciągu kilku dni strajku okręg szkolny stracił 125 mln dolarów dotacji z budżetu stanowego, gdyż w Los Angeles fundusze te przyznawane są na podstawie frekwencji uczniów w szkołach. A ta, wobec zawieszenia większości lekcji, była bliska zeru.
Co wywalczyli nauczyciele? W tym roku dostaną podwyżkę rzędu 3 proc., za rok – kolejną w takiej samej wysokości. W roku szkolnym, jaki rozpocznie się we wrześniu, zostanie uruchomione 150 nowych etatów dla opiekunek najmłodszych uczniów, w następnym – kolejne 316. Okręg szkolny łącznie wyda na „dobre zmiany” w szkołach 175 mln dolarów w najbliższym roku szkolnym i 228 mln dolarów w następnym. Natomiast jeszcze w bieżącym roku szkolnym odbędzie się reorganizacja największych klas i wprowadzone będą limity liczby uczniów w jednym zespole. Na początek ustalono, iż podczas lekcji matematyki i języka angielskiego nauczyciel może pracować maksymalnie z 39 uczniami – dotąd było to 46 osób.
Przywódcy związku UTLA apelują na Twitterze, by nauczyciele wracali jutro do pracy z podniesionymi głowami, ale też by byli gotowi na dalszą walkę o naprawę oświaty – z korzyścią dla wszystkich.
When you walk back into schools tomorrow, do it proudly! „Together we said we deserve better, our students deserve better. We must keep our expectations high and not let go of this moment, because the next struggle is right around the corner.” #UTLAStrong https://t.co/ljH9LwEhCx pic.twitter.com/CPReBskuVS
— United Teachers Los Angeles (@UTLAnow) 23 stycznia 2019
Protesty w oświacie odbywały się w ostatnich miesiącach lub są planowane w wielu krajach świata – od Wielkiej Brytanii i Irlandii, Francji po Litwę, gdzie nauczyciele oddolnie zorganizowali się mimo skrajnie niesprzyjającej sytuacji politycznej, a także Polskę, gdzie kolejne rozmowy Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych z MEN zakończyły się fiaskiem. Jeszcze jedno spotkanie planowane jest na 31 stycznia, jednak strajk w oświacie wydaje się, wobec postawy minister Zalewskiej, nieunikniony. Tym bardziej przykład zza oceanu może zainspirować.