Wczorajsza debata 10 kandydatów na kandydatów do Białego Domu w wyborach w 2020 r. stała się interesująca głównie za sprawą uczestnictwa parlamentarzystki z Hawajów Tulsi Gabbard. Jej głównym postulatem była radykalna zmiana polityki zagranicznej USA  z imperialistycznej na pokojową.

Amerykańska opinia publiczna zdaje się być zachwycona propozycjami Gabbard. Uplasowała się ona na pierwszym miejscu w sondażu prowadzonym zarówno w takcie jak i po zakończeniu debaty. W badaniu wzięło udział ponad 70 tys osób. Niemal 40 proc. respondentów wskazało właśnie na Tulsi Gabbard jako zwyciężczynię w konfrontacji z pozostałymi politykami. Dodajmy, jest to wysokie pierwsze miejsce. Na drugim znalazła się senatorka Elizabeth Warren, ale jej wynik to nieco ponad 12 proc.

Jest to niezwykle optymistyczna wiadomość, gdyż Tulsi Gabbard jest wyjątkową kandydaturą w prawyborach partii Demokratycznej. Reprezentuje całkiem solidne standardy socjaldemokratyczne, a jeżeli chodzi o politykę wewnętrzną dźwignią swojej kampanii uczyniła odejście od imperializmu i jak to określa „regime-change wars”, czyli wojen służących obalaniu rządów, które nie podobają się USA. We wszystkim co mówi wydaje się nadzwyczaj wiarygodna, gdyż jest weteranką wojenną. Służyła w Gwardii Narodowej w Iraku i Kuwejcie. Dziś opowiada się jednoznacznie za wycofaniem wojsk Stanów Zjednoczonych zarówno z Iraku, jak i Afganistanu czy Syrii; otwarcie występuje przeciwko wiszącej w powietrzu wojnie z Iranem.

„Wojna z Iranem byłaby jeszcze gorsza niż wojna z Irakiem. Donald Trump i jego gabinet prowojennych jastrzębi – Mike Pompeo, John Bolton i inni – doprowadzili do sytuacji, w której drobna iskra może wywołać wojnę. Trump powinien przestać oglądać się na swoją urażoną dumę i powrócić do umowy z Iranem i postawić w ten sposób interes Ameryki  na pierwszym miejscu” – mówiła m. in. Gabbard

Powszechnie mówi się, że Tulsi Gabbard ma bardzo niewielkie szanse i że „jest niepopularna wśród Demokratów”. Trudno to ocenić zważywszy, że przeciwko jej kandydaturze sprzysiągł się niemal cały establishment medialno-polityczny powiązany z kierownictwem tej partii. Tę nienawiść Gabbard zaskarbiła sobie w 2017 r., gdy spotkała się z prezydentem Syrii Baszarem al-Assadem, a na dodatek, po powrocie do kraju, w rozmowie z dziennikarzami, wyjaśniała, że jej obserwacje potwierdzają, że Stany Zjednoczone wspierają brutalną terrorystyczną partyzantkę. Wówczas tłumaczyła także, że nie popiera prezydenta Syrii, lecz, że spotkanie z nim uznała za wartościowe w kontekście próby znalezienia rozwiązań, które zapewnią temu państwu pokój.

W trakcie debaty Gabbard bardzo jasno stawiała sprawę „horrendalnych kosztów kolejnych wojen”, które pochłaniają środki niezbędne na inwestycje w służbę zdrowia, transport publiczny oraz znajdującą się w opłakanym stanie infrastrukturę.

„Amerykanie zasługują na prezydenta, który postawi ich interesy ponad interesami najbogatszych. Teraz z pewnością tak nie jest. Zaciągnęłam się do Gwardii Narodowej zaraz po atakach terrorystycznych we wrześniu 2001 r., bo chciałam walczyć przeciwko tym, którzy nam to zrobili, do dziś jestem majorem rezerwy, dwa razy stacjonowałam na Bliskim Wschodzie. Przez sześć lat zasiadałam w Kongresie w komisji spraw zagranicznych oraz w komisji ds. bezpieczeństwa narodowego. Dobrze znam wagę sprawy naszego narodowego bezpieczeństwa i znam też horrendalne koszty wojny. Nasi liderzy nas zawiedli, wiele razy. Wojny służące obalaniu obcych rządów nie mają końca, a my płacimy za to tryliony dolarów. Doprowadzili do nowej zimnej wojny i do nowego wyścigu zbrojeń. To są gigantyczne kwoty wydane z pieniędzy naszych podatników i straszliwa liczba ofiar. To szaleństwo musi się skończyć. Jako prezydent będę inwestowała te pieniądze w służbę zdrowia, w energię odnawialną, tworzenie miejsc pracy z przyzwoitym wynagrodzeniem oraz ochronę środowiska” – mówiła Tulsi Gabbard.

Warto zauważyć, że Gabbard jest jedyną kandydatką w prawyborach, która bierze udział w odważnych, antyestablishmentowych programach publicystycznych znanych lewicowych youtuberów jak Jimmy Dore czy Joe Rogan.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…