W niedzielę tysiące Amerykanów protestowało przeciwko zakazowi wjazdu do USA, który wydał prezydent Trump dla obywateli siedmiu państw: Iranu, Iraku, Syrii, Somalii, Jemenu, Libii i Sudanu. Na lotniskach utknęły setki osób, wiele z nich na stałe legalnie mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych.

W całych Stanach Zjednoczonych trwają protesty antyrasistowskie/facebook.com/Larry Wilmore

„Najpierw przyszli po muzułmanów, powiedzieliśmy: nie dzisiaj, sk…synu” – to jedno z haseł, które pojawiły się na protestach przeciwko rasistowskiej, wykluczającej polityce Donalda Trumpa. Przez weekend w Stanach Zjednoczonych na ulice wyszły tysiące ludzi, pokazując solidarność z tysiącami obywateli „wyklętych” państw, którzy mieszkają i pracują w USA.

Ich wizy straciły ważność w piątek, co sprawiło, że zostali zatrzymani na lotniskach. Jednak dzięki interwencji Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU) i błyskawicznej decyzji federalnego sądu w Nowym Jorku zarówno deportacja, jak i areszt zostały uznane za niezgodne z prawem. Mimo to strażnicy graniczni w wielu miejscach stosują się do prezydenckiej instrukcji. Jest tak m.in. na lotnisku Dulles w Waszyngtonie, gdzie w obronie zatrzymanych zebrały się setki protestujących. Pojedyncze osoby nie mogą także opuścić lotniska im. J. F. Kennedy’ego w Nowym Jorku, niestety nie wiadomo, ile dokładnie ich jest – jak twierdzi kongresmen Hakeem Jeffries z Partii Demokratycznej, mowa o „czterech, pięciu osobach”. – Staramy się, żeby osoby w naszym mniemaniu bezprawnie aresztowane jak najszybciej wyszły na wolność – mówi. Jak tłumaczy, wiele osób w ogóle nie zostało wpuszczonych na pokłady samolotów, którymi mieli przylecieć do USA, mimo dokumentów uprawniających do stałego pobytu.

Pikiety i marsze solidarnościowe, liczące od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy osób, odbywają się przy lotniskach w Dallas, Miami, Los Angeles, Detroit, Portland, w Oregonie i wielu innych miastach. W Waszyngtonie wokół Białego Domu zebrały się tłumy przeciwników prezydenta. Wiele z nich miało na sobie różowe czapki, symbol Marszów Kobiet, które miały miejsce w dzień inauguracji Donalda Trumpa.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…