Site icon Portal informacyjny STRAJK

USA w ogniu: zamieszki w ponad 350 miastach. Trump do gubernatorów: bądźcie brutalni

Zamieszki ogarnęły kilkadziesiąt amerykańskich miast. twitter

Całe Stany Zjednoczone płoną gniewem przeciwko policyjnej brutalności, rasizmowi, ubożeniu społeczeństwa i drastycznym nierównościom. Protesty uliczne, przyjmujące mniej lub bardziej gwałtowną postać, odnotowano w ponad 350 miastach. Z największą intensywnością protestuje wschodnia część kraju, po niej – Kalifornia i południe, ale żaden ze stanów nie jest już wolny od niepokojów. W 23 stanach, w ponad stu miastach tłumi je Gwardia Narodowa.

Tymczasem prezydent Trump domaga się jeszcze większej brutalności ze strony pacyfikujących zamieszki. Jak podały media amerykańskie, m.in. CBS News, w poniedziałek rano przywódca imperium zwołał gubernatorów na telekonferencję, by skarcić ich za to, że nie zdołali opanować sytuacji. Jak słychać na nagraniu, jakie trafiło do mediów, Trump domagał się jeszcze surowszego traktowania demonstrantów. – Jeśli nie opanujecie sytuacji, tracicie czas – mówi prezydent i ostrzega, że jeśli gubernatorzy nie zastosują dość przemocy, to zostaną „rozjechani”.

– Musicie aresztować ludzi, musicie wyśledzić ludzi, musicie wsadzić ich do więzienia na dziesięć lat, wtedy nigdy więcej nie zobaczycie takich rzeczy – to praktyczne rady amerykańskiego prezydenta.

Według Washington Post Trump wzywał też gubernatorów, by do rozpędzania zdesperowanych tłumów posłali wojsko. Jeszcze w sobotę mówił, że w Minneapolis wojsko może pojawić się bardzo szybko i jest do tego gotowe. Do bezwzględnego traktowania protestujących wzywał też w serii publikacji na Twitterze. Podczas briefingu prasowego natomiast bałamutnie zapewniał, że jako prezydent będzie walczył, by zapewnić bezpieczeństwo najbiedniejszym Amerykanom, szczególnie zagrożonym podczas zamieszek. Jak wiadomo brak dostępu do opieki zdrowotnej, niskie płace i bezrobocie wśród najbiedniejszych Amerykanów, które teraz napędzają ich desperację, nie były wcześniej przedmiotem szczególnej uwagi prezydenta.

W Nowym Jorku w ostatnich dniach trwały pokojowe zgromadzenia na Brooklynie i na Times Square; po zmroku rozbijano witryny sklepów drogich marek na Manhattanie. Godzina policyjna nie odstraszyła uczestników protestu. Podobnie jak to, że w całym kraju podczas zamieszek padło już 11 ofiar śmiertelnych, a tysiące osób zostało aresztowanych. Policja nie cofa się przed brutalnymi zatrzymaniami czy wjeżdżaniem radiowozami prosto w tłumy demonstrantów, jak na poniższym nagraniu z Brooklynu z 31 maja.

Na innych nagraniach widać również, jak policja posługuje się gazem łzawiącym, rozpylając go w stronę nieuzbrojonych i bynajmniej nie zajmujących się niszczeniem mienia demonstrantów.

Żołnierze i żandarmeria wojskowa z Fort Bragg (stan Kalifornia Północna), Fort Riley (Kansas), Fort Carson (Colorado) i Fort Drum (stan Nowy Jork) otrzymali już rozkazy pozostawania w pełnej gotowości, by móc w ciągu godzin, w dowolnym momencie zostać przerzuconymi do dowolnego miejsca w USA.

W poniedziałek pokojowe zgromadzenie protestujących w Waszyngtonie zostało rozpędzone, by Donald Trump mógł bezpiecznie wyjść na ulicę i zrobić sobie zdjęcie z Biblią w ręku na tle kościoła. Tymczasem słowa Trumpa wzywające do jeszcze większej przemocy względem demonstrantów zostały przyjęte z powszechnym oburzeniem przez Demokratów, lewicę i samych protestujących. – To słowa dyktatora – oceniła demokratyczna senator z Kalifornii Kamala Harris.

Exit mobile version