Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powtórzył wczoraj przyjęte z niedowierzaniem słowa o „bardzo szybkim” wycofaniu żołnierzy amerykańskich z Syrii, wypowiedziane tydzień temu w Ohio. „Chcę sprowadzić nasze oddziały do domu. Chcę zacząć odbudowę naszego narodu” – powiedział Trump na konferencji prasowej w Białym Domu. Chodzi o dwa tysiące amerykańskich żołnierzy przebywających na wschodzie i północy Syrii.
„Już czas. Odnieśliśmy sukces w walce z Państwem Islamskim (PI). Militarnie wygramy z każdym. Ale bywa, że czas wracać do domu. Myślimy o tym bardzo poważnie.” – mówił Trump. Zapowiedział ostateczną decyzję „w najbliższej przyszłości”, po zakończeniu konsultacji z regionalnymi sojusznikami. Według niego „Arabia Saudyjska jest bardzo zainteresowana”.
Jego zamiary spotykają się z pewnym oporem ze strony wojskowych. Generał Joseph Vettel, który odpowiada za odziały amerykańskie na Bliskim Wschodzie, jest wyraźnie przeciw: „Najcięższe dopiero przed nami. Trzeba ustabilizować region, skonsolidować zwycięstwo, nasza misja nie jest jeszcze zakończona” – mówił Vettel.
Deklaracje Trumpa kontrastują z napięciem wokół Manbidżu, mieście na północy Syrii, ok. 100 km na wschód od kurdyjskiego Afrinu, zdobytego w marcu przez armię turecką. W Manbidżu i regionie, który ma być następnym celem ofensywy tureckiej, oprócz oddziałów kurdyjskich przebywa ok. 350 żołnierzy NATO. To w większości Amerykanie z dodatkiem kilkudziesięciu Francuzów i Brytyjczyków. W ub. tygodniu zginęli tam Amerykanin i Brytyjczyk, prawdopodobnie na skutek wybuchu bomby.
„Terroryzm jest tu ciągle obecny” – ostrzegł Abdel Karim Omar, przedstawiciel służby zagranicznej Rożawy, autonomii kurdyjskiej na północy Syrii, która chciałaby traktować żołnierzy NATO jako ochronę przed Turcją. Według niego, „mówienie o wycofaniu amerykańskim jest przedwczesne”, gdyż PI może ciągle atakować.
W lutym poprzedni szef amerykańskiej dyplomacji Rex Tillerson, umówił się z rządem tureckim, że tureckie wojsko zastąpi Kurdów jako sojuszników amerykańskich w regionie Manbidżu.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
Ten tekst jest informacyjnie opóźniony, bo już wczoraj niemieckie media donosiły, że amerykańskie dowództwo wojskowe poinformowało oficjalnie, że żołnierze amerykańscy wycofają się z Syrii dopiero po całkowitym zlikwidowaniu ISIS. Czyli nigdy!
Trump dąży do konfrontacji Ruskich z dzikimi poturczeńcami. A potem wkroczy?
Turcja jak widać jest bardziej potrzebnym sojusznikiem niż komuniści z YPG. Imperializm jak zawsze okazał się imperializmem. Zaskoczeni?
jedynym komunistą jesteś sam
na szczęście do Zachodniego Kurdystanu nie dotarła jeszcze wieść o tym że antykomunizm na lewicy napawa dumą i tam to antykomunistą jest być wstyd, a nie komunistą