Brzmi jak scenariusz pełnometrażowego filmu wyprodukowanego przez Monty Pythona, ale to prawda. Szkoła w Miami pierwsza decyduje się na taką „ochronę”. Tymczasem 2017 był najkrwawszym rokiem w historii masowych strzelanin w USA.
Jedna ze szkół w Miami „po Teksasie” zdecydowała się na wprowadzenie obowiązkowej „ochrony” pod postacią kuloodpornego plecaka – tak naprawdę jest to wsadzana do środka wkładka wielkości dużego zeszytu. Może zatrzymać kule z rewolweru Magnum o średnicy 11 mm albo naboje do pistoletu o średnicy 9 mm.
Na rynek wprowadziła je firma produkująca klasyczne kamizelki kuloodporne.
Do prywatnej Szkoły Chrześcijańskiej „Floryda” uczęszczają dzieci i młodzież w różnym wieku – od przedszkolaków po licealistów. Zorganizowane mają zostać dla nich ćwiczenia i instruktaże, jak używać ochronnych paneli w przypadku ataków z bronią.
Firma, która je produkuje, nie ustaje w proponowaniu kreatywnych rozwiązań: ma w ofercie również kuloodporne tablice szkolne, swetry oraz teczki.
Powinna czym prędzej zacząć produkować kuloodporne klosze albo pokrowce na całe ciało, bo wygląda na to, że Amerykanie prędzej będą zmuszeni używać takich wynalazków, niż doczekają się ograniczenia dostępu do broni. 2017 był najkrwawszym rokiem w historii masowych strzelanin w USA.
Zwraca na to uwagę „Washington Post” w obszernej analizie: „Zmienia się liczba ofiar, zmienia się miejsce. 26 osób w kościele, 26 w szkole, 49 w klubie, 58 na festiwalu. Za każdym razem zmieniają się twarze na zdjęciach upamiętniających ofiary. Wspólnym mianownikiem jest broń. (…)”. W strzelaninach ginie 30 tys. Amerykanów rocznie. Sektor produkujący broń palną i amunicję konsumencką jest wyceniany na 13,5 mld dolarów, co roku osiągając zysk rzędu 1,5 mld dolarów – z wyłączeniem policji i wojska. Po każdej krwawej masakrze temat ograniczenia dostępu do śmiercionośnych zabawek wraca do Waszyngtonu i zwykle przegrywa z drugą poprawką do konstytucji.