Zjawisko występowało już przed ostatnimi masakrami w El Paso i Dayton (31 zabitych, trzy razy tyle rannych), ale po nich wyraźnie wzrosło: strzelaniny i masakry na ulicach i placach, również tych odwiedzanych przez turystów zagranicznych, zmusza kolejne rządy do odradzania swym obywatelom uprawiania turystyki w USA lub ostrzegania ich przed niebezpieczeństwem.
Po ostatnich rzeziach, z których tak słyną Stany Zjednoczone, Donald Trump odrzucił możliwość zakazu posiadania karabinów maszynowych przez obywateli i nie omieszkał jeszcze raz nazwać „inwazją” imigrację Latynosów z krajów, w których Stany Zjednoczone decydują, kto ma rządzić. Działo się to już po masakrze w El Paso, gdzie młody wielbiciel prezydenta-miliardera postanowił pozabijać osoby pochodzące zza południowej granicy USA, w imię czystości rasy.
Strzelaniny, w których ginie więcej niż jedna osoba, należą do amerykańskich obyczajów społecznych: od początku roku było ich już ponad 250, więcej niż jedna dziennie. Amerykanie są tak do tego przyzwyczajeni, że tradycyjnie nic robią, by to zmienić, a nawet wprost przeciwnie, starają się rozszerzać ten szczególny obyczaj masowego zabijania, który stał się trwałym elementem ich narodowej tożsamości. Po każdej masakrze nawołują z reguły, by ci, którzy jeszcze nie mają broni, koniecznie się w nią zaopatrzyli.
Washington Post zauważył, że po ostatnich masakrach wiele krajów coraz bardziej boi się o swoich obywateli, jeśli chcą odwiedzić USA. Już 3 sierpnia Urugwaj, jako pierwszy, ostrzegł rodziców, by nie zabierali dzieci tam, gdzie zbierają się tłumy Amerykanów. Japonia zaapelowała do swoich rodaków, by byli bardzo ostrożni. Wenezuela, określająca Stany jako rasistowskie państwo bezprawia, odradza swym obywatelom turystykę amerykańską i ostrzega przed masakrami, podobnie jak Niemcy, Irlandia, Kanada, czy Nowa Zelandia.
Niektóre kraje, jak Bahamy, szczególnie zwracają uwagę na niebezpieczny amerykański rasizm. Tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych apeluje do młodych, by zachowali „ekstremalną ostrożność” w kontaktach z amerykańską policją, szeroko znaną z łatwego pociągania za spust. Od 7 sierpnia Amnesty International ostrzega, że podróżni, w zależności od swej „płci, kraju pochodzenia, koloru skóry lub orientacji seksualnej” są narażeni w Stanach na stanie się celem amerykańskich posiadaczy broni. Lepiej uważać.