Gdy większość światowych mediów podała już wiadomości o zamachu stanu w Boliwii ostrożnie dobierając słowa tak, by za wszelką cenę uniknąć tej frazy, z łańcucha spuszczono zastępy cyberchuliganerii, która próbuje wszcząć histerię w mediach społecznościowych i legitymizować ekstremistycznych, prawicowych puczystów.
Wiadomości dochodzące z Boliwii, jeśli tylko spojrzeć gdziekolwiek poza „największe światowe tytuły”, są doprawdy przerażające. Wojsko i policja działające pod dyktando boliwijskiego nazisty Luisa Camacho prowadzą regularną masakrę zwolenników Evo Moralesa, lewicowego prezydenta tego kraju zmuszonego przedwczoraj (10 listopada) do podjęcia decyzji o dymisji w obliczu pogróżek ze strony wojska.
Konfrontację z puczystami zapowiedział wielki rolniczy związek zawodowy Confederación Sindical Única de Trabajadores Campesinos de Bolivia (CSUTCB).
Confederation of rural workers of #Bolivia, message to the right-wing traitors:
You have slaughtered the Bolivian people today and yesterday..
We have been pacifists, but this was the last straw..
We overthrew dictatorships in the past in our country, it is time to act..✊ pic.twitter.com/Y949sYas1G— Enrique ?? ? #FREEASSANGE (@Garou_Hidalgo) November 12, 2019
Sytuacja jest bardzo napięta, a kraj stoi na krawędzi wojny domowej. Sam Morales, który udał się do Meksyku, gdzie zaoferowano mu azyl polityczny (okrężną drogą, Ekwador i kilka innych krajów działających pod amerykańskie dyktando nie zgodziło się na przelot przez ich przestrzeń powietrzną), także zapowiedział powrót.
Puczyści jednak nie próżnują. Pomimo społecznego oporu starają się ustabilizować sytuację i wszczęli działania także na froncie informacyjnym. Jak się zdaje, działania podjęte dotychczas przez międzynarodowy kartel euroatlantyckiej propagandy entuzjastycznie popierający prawicową ekstremę w Boliwii, to za mało. Opinia publiczna pozostaje wcale nieprzekonana. Rozpoczął się więc tani internetowy trolling na poziomie zbliżonym do PiS-owskich bon motów o „wsiadaniu na prom” i „powracaniu do kraju” oraz trollerskich akrobacji pod hasłem „wstyd broniarze”.
Propuczystowskie chuligaństwo w sieciach społecznościowych kopiuje, wkleja i publikuje z rozlicznych kont, z których większość jest ewidentnie fałszywa, zaklęcia jakoby przemoc w Boliwii nie była zamachem stanu, a „obywatelskim protestem”, a nawet „ludowym powstaniem”. Ostrożni obserwatorzy szybko jednak zdemaskowali te działania jako zorganizowaną kampanię dezinformacyjną.
Ollie Vargas, anglojęzyczny dziennikarz, współpracownik wenezuelskiej agencji TeleSUR oraz publikatorów Morning Star i Couterpunch, pyta na portalu społecznościowym Twitter: „Kto zarządza tymi kontami?” i wskazuje, że Departament Stanu rozdaje granty każdego roku różnym opozycyjnym grupom w Boliwii i wzywa do śledztwa.
Who is running these accounts? The NED (US state department) gives numerous grants every year to shadowy groups in Bolivia dedicated to social media and communications (https://t.co/Z7RClG8UhL). Investigating these organisations will become increasingly important. https://t.co/tAGc0huoKO
— Ollie Vargas (@OVargas52) November 11, 2019
Amerykański niezależny portal RedFish opublikował całą prezentacje kont i postów tej samej treści oraz zdjęć profilowych, które bez cienia wątpliwości są fałszywe.
Why are bots trying to convince people that there is no coup going on in Bolivia?
When you type in „Friends from everywhere, in Bolivia there was NO COUP” in the search bar, there are hundreds of fake accounts putting out the same message in English. #ElGolpeDeEstadoEnBolivia pic.twitter.com/UB1ObWyF5I
— redfish (@redfishstream) November 12, 2019
„Dlaczego te boty próbują przekonywać, że w Boliwii nie doszło do zamachu stanu?”, to retoryczne pytanie zamieszczone jest jako opis postu. „Jeśli wpisać zdanie Przyjaciele, w Boliwii NIE MA ZAMACHU STANU w wyszukiwarce ujrzymy setki fałszywych kont, które umieszczają ten sam komunikat w języku angielskim”.
Alan MacLeod, współpracownik The Guardian, amerykańskiego lewicowego portalu Salon oraz antyimperialistycznego MintPressNews jako nadzwyczaj zastanawiającą okoliczność wskazuje, iż hasztag #BoliviaNoHayGople (hiszp. nie ma zamachu stanu w Boliwii) jest przez Twitter oznaczony jako bardzo popularny (trending) w amerykańskim stanie Virginia, a nie w Ameryce Południowej.
So apparently a Spanish language hashtag defending the Bolivia coup is trending in Virginia, home of the CIA. ? https://t.co/euIpujfD8z
— Alan MacLeod (@AlanRMacLeod) November 12, 2019
Wielu internautów zamieszcza zrzuty ekranu tego typu postów i opisuje je ironicznymi komentarzami.
normal democratic things happening in bolivia pic.twitter.com/F0zKrqyi2h
— p.e. (enav) moskowitz (@_pem_pem) November 12, 2019
Amerykańska dziennikarka P. E. Moskovitz i autorka książek o ograniczaniu wolności słowa w Stanach Zjednoczonych i gentryfikacji tamtejszych miast komentuje: „Takie tam, normalne demokratyczne sprawy w Boliwii” i załącza kolaż trollerskich kont i wpisów.