Gdy w Polsce wciąż nie ogłoszono końca epidemii, Szpital Bródnowski w Warszawie rozważa obniżkę pensji pracowników. Cięcia dotyczyłyby także lekarzy i pielęgniarek. To warunek, by skorzystać z „tarczy antykryzysowej”.
Jak tłumaczył Radiu Kolor rzecznik Szpitala Bródnowskiego Piotr Gołaszewski, stawką jest ratowanie szpitalnego budżetu. Co prawda bowiem szpitale powoli odmrażają kalendarz planowanych operacji i zabiegów, ale wiadomo już, że nie będą funkcjonować jak w czasach, gdy epidemii nie było. Wykonanie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia zgodnie z założonym planem jest niemożliwe. Budżet samorządowego szpitala trzeba ratować inaczej.
Kto jeszcze pamięta, że w pierwszej tarczy antykryzysowej wspominano o zwiększeniu wydatków na służbę zdrowia? Realnie dostępną możliwością jest skorzystanie z tych narzędzi pomocowych, które w „tarczach” zapisano z myślą o wszystkich firmach, czyli m.in. z cięć wynagrodzeń pracowników. Gdyby samorząd zdecydował się w ten sposób łatać budżet szpitala w północnej części Warszawy, oszczędności szukanoby w kieszeniach lekarzy, pielęgniarek, salowych i innych członków załogi.
Pewien precedens już jest – o pomoc z „tarczy” wystąpiło Mazowieckie Centrum Rehabilitacji Stocer w Konstancinie-Jeziornej. Jego pracownikom ograniczono czas pracy, a razem z nim zarobki.
– Wybrane rozwiązania z tarczy antykryzysowej zawierają warunek wykazania obniżenia pensji pracowników, stąd oceniamy je jako dyskusyjne – mówi Piotr Gołaszewski. Zaznacza, że definitywne decyzje jeszcze nie zapadły.
Szpital Bródnowski nie jest jedynym miejscem, gdzie chwaleni za bohaterstwo lekarze i pielęgniarki mogą za chwilę zostać „wynagrodzeni” obniżką pensji. Od półtora miesiąca związki zawodowe zrzeszające pracowników medycznych, zwłaszcza pielęgniarki i położone, alarmują, że personel placówek medycznych nie tylko nie jest adekwatnie wynagradzany za ponoszenie bezpośredniego ryzyka przy ratowaniu współobywateli, ale raczej jest ignorowany czy traktowany z góry. Związkowcy wskazują, że faktycznie zabiegów planowych jest obecnie mniej, jednak z drugiej strony – gdy ich liczba wzrośnie, co niewątpliwie w ostatecznym rozrachunku nastąpi, nie będzie się to wiązało z wypłaceniem pracownikom medycznym dodatkowych pieniędzy.
– Zamiast kierować pracowników na przestój i obniżać im wynagrodzenia, można ludziom za ten okres wypłacić średnią urlopową. Nie mamy pewności, jak rozwinie się sytuacja z epidemią. Stale zmniejsza się liczba medyków – zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek czy ratowników. Tych, którzy nadal stoją na linii frontu, traktuje się w bezwzględny sposób. To jest po prostu skandaliczne. Wielu dyrektorów szpitali pokazało teraz prawdziwe twarze i są to twarze mało ludzkie – mówiła w kwietniu Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.