W tym momencie w białostockiej siedzibie firmy Bison trwa konferencja prasowa z udziałem zarządu firmy i organizacji związkowych Solidarność 80, OPZZ i NSZZ Solidarność zrzeszających pracowników Bisona. Rozmowy jak dotąd nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Pracownicy od miesięcy są zwodzeni obietnicami podwyżek.
Pracownicy od ponad roku domagają się 600 zł podwyżki. Obiecywane kwoty miały wejść w życie już dawno temu, ale zarząd ciągle przekłada kolejne terminy rozmów. Podobno obiecano podwyżki, ale są to sumy dalekie od zadowalających. – Jest klincz. Zarząd chce wziąć pracowników na przetrzymanie. Ciągle przekładają decyzję i odwlekają- mówi w rozmowie z naszym portalem jedna z osób zaangażowanych w strajk, która prosi o anonimowość.
W zakładach Bison produkuje się uchwyty tokarskie, cylindry i przyrządy frezarskie. W tym momencie strajkują praktycznie wszyscy pracownicy, a produkcja została zupełnie wstrzymana już w poniedziałek rano. Pracownicy narzekają na niskie pensje, rzędu 3 tys. brutto, i domagają się wzrostu płac o 600 zł dla każdego pracownika. – Za takie pieniądze nie da się żyć. – mówi Marian Szydłowski, rzecznik Solidarności 80 w Bisonie.
Wsparcie strajku zadeklarowali politycy Razem a także europoseł Krzysztof Jurgiel, który na dniach ma odwiedzić strajkujących pracowników.
Wszystkie trzy organizacje związkowe podjęły decyzję o strajku, na podstawie referendów strajkowych, w których wzięło udział 75 procent pracowników, z czego ponad 90 procent opowiedziało się za strajkiem- informuje Kurier Poranny.