Kapitalizm jest racjonalny. Wolny rynek bywa okrutny, ale dla tych, którzy nie rozumieją jego wymagań i nie potrafią się dostosować, są za mało elastyczni. Konkurencja pobudza twórcze myślenie, poszukiwanie nieszablonowych rozwiązań, odkrywanie, jest motorem wszelkich zmian na lepsze. Prywatne jest lepsze, a państwo służy do tego, by wspierać biznes – zawsze i wszędzie.

Znacie? Znacie, nie da się żyć w Polsce i nie znać, bo na propagandzie tego typu wisi od ponad dwudziestu lat główny przekaz najgłośniejszych „opiniotwórców”. W 2017-2018 r. była szansa sobie tego typu hasła powtórzyć i przyswoić w nowym, ciągle jeszcze nieoczywistym kontekście, jako że minister nauki Jarosław Gowin zabrał się za reformę uniwersytetów, pełnymi garściami czerpiąc z neoliberalnych „sprawdzonych i uniwersalnych rozwiązań”. I przeprowadził ją mimo protestów środowiska akademickiego, kompletnie ignorując najlepiej nawet podparte argumentami i wyliczeniami słowa krytyki.

Rozmiary demolki, jakie przyniesie ustawa Gowina, dopiero poznamy, gdy od 1 października uczelnie zaczną w oparciu o nią organizować proces badań naukowych i kształcenia. Na razie docierają do nas wstępne sygnały, dające wszakże wyobrażenie o możliwych stratach w przyszłości. Dziś dowiedzieliśmy się, że status odrębnej dyscypliny naukowej ma stracić astronomia – bo nie przewiduje go dla niej klasyfikacja OECD, przyjęta przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego jako wzór podziału dziedzin wiedzy. Naukowcy wskazywali, że to wzór niespecjalnie trafiony, bo sugerujący łączenie dyscyplin z pozoru tylko bliskich, ale ministerstwo uparło się przy swoim, bo przy tworzeniu klasyfikacji OECD kierowano się logiką wdrożeń osiągnięć nauki dla biznesu. Wolny rynek przecież wie najlepiej, czego ludziom potrzeba, prawda?

Nie pomogło polskiej astronomii wiodące miejsce na świecie, nawet wyrażone przez inny fetysz reformatorów szkolnictwa wyższego, czyli wskaźnik cytowalności. Dla prac polskich badaczy i badaczek w tej dziedzinie jest on o ok. 25 proc. powyżej światowej średniej i jest to sytuacja wyjątkowa, żadna inna dyscyplina nie ma nad Wisłą takich wyników. Nie pomógł też zdrowy rozsądek i odrobina logicznego myślenia, które pozwoliłyby wpaść na to, że badania nad kosmosem mogą mieć kolosalne znaczenie dla całej ludzkości. Neoliberalnym naprawiaczom uniwersytetów po prostu nie przyszły do głowy żadne bezpośrednie zastosowania astronomii w biznesie, sposoby szybkiego spieniężania wyników obserwacji i badań.

Astronomowie zaczęli już bić na alarm, wskazując, że kiedy ich dyscyplina będzie zaledwie działem fizyki, grozi jej upadek prestiżu (nie będzie już doktoratów z astronomii) i spadek dofinansowania. Może coś ugrają – może ministerstwo w swoim stylu zignoruje naukowców (Co oni wiedzą o racjonalizacji badań? Trzeba ich zmuszać do rywalizacji, a nie dopieszczać!), a może wprowadzi korektę, poruszone stwierdzeniem w petycji astronomów, że przecież to, za sprawą Kopernika, dyscyplina NARODOWA! (pisownia oryginalna). Wprawdzie odwoływanie się do astronoma z przełomu XV-XVI w. to w całej dyskusji argument najmniej racjonalny, ale niech tam, można i nim ratować kwitnącą dyscyplinę. Może podziała, racjonalizm nie jest najmocniejszą stroną Gowina et consortes.

Najlepszym dowodem na to jest fakt, że rynkowa logika, która bezlitośnie zdegradowała nie tylko astronomię, ale i historię sztuki czy kulturoznawstwo, została cudownie zawieszona, kiedy przyszło do klasyfikowania teologii. W zestawieniu OECD (przypomnijmy – logika wdrożeń dla biznesu) nie ma jej wcale, w polskim specjalnie dla niej będzie zrobiony wyjątek – podobnie zresztą jak dla nauk o bezpieczeństwie, kolejnej obsesji rynkowo-autorytarnego rządu. Katoliccy eksperci od patrzenia w niebo mogą spać spokojnie, na ich obserwacje i „badania” pieniądze będą zawsze.

Kościół i biznes – to dwa bieguny, między którymi zawieszony jest polski rząd, siłą rozpędu nazywany jeszcze czasem prospołecznym. Reszta liczy się najwyżej przy okazji. Reforma szkolnictwa wyższego niechcący obnażyła to po raz kolejny.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A na cholerę amerykańskim i zachodnioeuropejskim uniwerkom jakaś…. konkurencja? Na co komu konkurencja z jego latoroślą która ukończyła jakąś zachodnią ,,sorbonę” (lepszą – bo drogo płatną) bogaci będą mieli lżej – z ich progeniturą za dwadzieścia lat nikt nie będzie w stanie konkurować…
    Czy przypadkiem – nie o to właśnie chodzi?

  2. Kto temu idiocie dał doktorat?! (w sumie wiemy, ale po co? idiocie?!) Niedługo każe nauczać, że Ziemia jest płaska, jedyny wybór będzie między tym, czy leży na słoniach czy żółwiach.

  3. Idąc tą drogą rozumowania – medycyna to część biologii a chemia… w końcu to też fizyka cząstek ;) Czy zaś teologia to nie fragment filozofii? Ubaw po pachy…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…