Polscy „stróże prawa” wciąż nadużywają uprawnień i zachowują się jako kowboje na dzikim zachodzie. Kolejny przykład hucpy w wykonaniu mundurowego miał miejsce w Kole. Legitymowany obywatel wyciągnął telefon komórkowy, na co policjant wycelował w niego z naładowanej broni.
Sprawa tragicznej śmierci Igora Stachowiaka nie wpłynęła na jakościową zmianę stosunków pomiędzy policją, a społeczeństwem. Przekonał się o tym jeden z mężczyzn, którzy spożywali alkohol na jednym z podwórek w wielkopolskim mieście. Podobno zachowywali się zbyt głośno. Kiedy na miejsce przyjechała policja, doszło do wulgarnej wymiany zdań, szarpaniny, po czym jeden z nich próbował nagrać interwencje za pomocą smartfona. Wtedy funkcjonariuszowi puściły nerwy i wyciągnął broń. Przesada? Zdaniem większości komentujących – zdecydowanie.
„To pokazuje jak bezradni są policjanci w obliczu zupełnie zwyczajnych problemów. Reagują tak, bo widać, że nie są pewni siebie, prawidłowo przeszkoleni. Dlatego nadużywają siły” – czytamy w komentarzu.
Co na to zwierzchnicy mundurowych? Uważają, że wszystko było w porządku. „Policjanci działali zgodnie z prawem. Skutecznie, bo zatrzymali jedną z osób, która dopuściła się łamania prawa. Ogólnie cała interwencja była przeprowadzana w taki sposób, na jaki pozwalały warunki. Tego typu interwencje zawsze mają dynamiczny przebieg, policjanci muszą reagować” – powiedział na konferencji prasowej mówi mł. insp. Andrzej Borowiak, Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu
„Nie ma i nie będzie zgody na pobłażliwość wobec jakichkolwiek symptomów łamania praworządności, zwłaszcza w sytuacjach przejawianej wobec policjantów agresji, mającej na celu zmuszenie ich do odstępowania od wykonywanych przez nich zadań służbowych”- oświadcza wielkopolska policja w specjalnym oświadczeniu.