Polska już teraz ma poważny problem z deficytem dostaw energii. A może być jeszcze gorzej, bowiem już niebawem wejdzie w życie ustawa utrudniająca powstawanie nowych turbin wiatrowych. Według ekspertów przerwy w dostawach prądu w okresie letnim mogą stać się nad Wisłą normą.
Z raportu opracowanego przez Agencję Moody’s wynika, że przygotowywane przez rząd zmiany utrudnią zaplanowany wzrost udziału zielonej energii w ogólnej produkcji i zużyciu. A powstawanie nowych farm wiatraków to bardzo ważna i nagląca sprawa, gdyż według unijnych planów do 2020 roku jedna piąta energii wytworzonej we wspólnocie ma pochodzić z Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Polska, jak nietrudno się domyślić, znajduje się w ogonie państw stawiających na zieloną energię, dla naszego kraju próg został ustanowiony na poziomie 15 proc. Dzięki rządowej ustawie jesteśmy jednak na najlepszej drodze, by nie wypełnić nawet tego bardzo mało ambitnego planu.
O co dokładnie chodzi w Ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zwanej potocznie ustawą wiatrakową? Projekt zakłada, że wiatraki będą mogły być stawiane w odległości od domów nie mniejszej niż 10-krotność wysokości tych instalacji. Ta sama odległość miałaby być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach m.in. parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000. Istniejące wiatraki, które nie spełniają kryterium odległości, nie mogłyby być rozbudowywane.
Problemem może być nie tylko niespełnienie unijnych ustaleń, ale również zmniejszenie produkcji energii. Polska w tej dziedzinie już teraz ma powody do wstydu. Jesteśmy jedynym krajem spośród 27 członków UE, u którego występują przerwy w dostawach prądu podczas letnich upałów. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w sierpniu 2015. Wówczas szczytowe zapotrzebowanie na energię w miesiącach letnich wynosiło 21,5 GW. W obecnym jest jeszcze większe. W ostatni piątek wzrosło do 22,75 GW i był to najwyższy w historii poziom odnotowany w rannym szczycie obciążenia w sezonie letnim.
Inne państwa zakładają sobie bardziej ambitne cele, jeśli chodzi o porzucanie starych i zatruwających środowisko źródeł energii. Szwecja do 2020 roku zamierza przejść na OZE w 49 proc., na Łotwie z odnawialnych źródeł ma pochodzić 40% energii, w Estonii i Słowenii – 25%, we Francji– 23%.