Rząd przyklepał projekt utworzenia sieci szpitali. Premier Szydło i minister Radziwiłł obiecują, że jak „sieć” wejdzie w życie, to pacjenci będą leczeni szybko i nowocześnie. Nie wierzcie w te zapewnienia!

Pomysł resortu zdrowia polega na tym, że szpitale zostaną podzielone na te lepsze i te gorsze. Kryteria są opracowane tak, że o obiektywnej ocenie placówek medycznych trzeba zapomnieć. O wszystkim zdecydują bowiem rządzący.

Wybranym szpitalom ma nie zabraknąć niczego, bo będą miały podpisane kilkuletnie kontrakty na finansowanie przez NFZ. Fajnie, tyle tylko, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu ta sama władza mówiła o likwidacji NFZ i wzięciu odpowiedzialności za leczenie przez rząd, a konkretnie Ministerstwo Zdrowia. Coś się zmieniło?

Konstanty Radziwiłł opowiada, że nowe przepisy zabezpieczą przede wszystkim najmniejsze szpitale, które „będą mogły skupić się na leczeniu pacjentów bez zbędnej biurokracji i z jasnymi zasadami”. To zaś oznacza, że będą się mogły zadłużać. I to wcale niekoniecznie na sprzęt i leki ratujące zdrowie i życie, ale, tak jak dotychczas, na podwyżki uposażeń dla wybranych lekarzy i na sprzęt od firm, które zaproponują dyrektorom najgrubsze koperty pod stołem.

Interesująco wygląda kwestia pacjentów, którzy mają zaplanowane zabiegi i operacje za kilkanaście miesięcy. Mają je zaplanowane w szpitalach, które jednak do „sieci” się nie załapią. Według Radziwiłła osoba taka będzie wpisywana do kolejki w innym miejscu zgodnie z datą zapisania się. I jeśli do tej pory liczyła, że kroił ją będzie zespół najlepszych specjalistów, to gdy specjaliści nie znajdą uznania w PiS, to kilkuletnie oczekiwanie skończy się dla takiego kogoś trafieniem pod nóż słabszych lekarzy albo praktykantów.

Z tego, co mówi minister Radziwiłł wynika, że po reformie mają się skrócić kolejki do specjalistów i na zabiegi. Opowiada też, że do sieci wejdzie tylko część działających dziś szpitali. Czy fakt, że będzie mniej lekarzy i placówek, spowoduje, że przyjmą one więcej pacjentów?

Zarzuty do projektu i opowieści rządowych mógłbym przytaczać jeszcze długo. Ale podam tylko jeden – deprecjonujący wszystko co premier i minister wciskają opinii publicznej. Żadne z nich nie powiedziało bowiem, że na ochronę zdrowia wydajemy o 30 procent środków mniej niż średnia w krajach rozwiniętych. Na finansowanie służby zdrowia przeznaczamy niewiele ponad 4,4 procent swojego Produktu Krajowego Brutto. Średnia europejska to około 7 procent.

Ani Szydło, ani Radziwiłł nie mówili nic o tym, że wraz z pojawieniem się „sieci” państwo dołoży do leczenia o jedną trzecią więcej niż dziś. A jeśli nie dołoży, to zapomnijmy o jakichkolwiek zmianach na lepsze.

Od samego mieszania ta herbata słodsza nie będzie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Panie Tadeuszu,
    Amerykanska sluzba zdrowia jest najbardziej kosztowna na swiecie a jednoczesnie bardzo dysfunkcyjna. Pieniadze oczywiscie sa wazne lecz kwestia ich redystrybucji jest jeszcze wazniejsza.
    Ja osobiscie nie wierze w cudowne moce rzadu PIS i ich pomyslu na Polske. System powinien byc pol prywatny pol panstwowy. Wydaje sie ze nie ma innego wyjscia. Chyba ze politycy, samorzadowcy i cala trzoda przy korytach przestana krasc. To sa jednakowoz pobozne zyczenia.

  2. Dobry artykuł P.Tadeuszu, polskim szpitalom brakuje tylko jednego- pieniedzy , ale wiekszość kasy idzie na zabawki dla maciora i misia

  3. Panie Autorze, bredzisz pan jak …presstituta (bo „news” to „commercial” jak mówią kognitywiści) z CORPOMEDIÓW. Wystarczy tylko RACJONALNIE ZARZĄDZAĆ posiadanymi aktywami i od tego jest prakseologia, wiedza cała masa metod analizy sprawności systemów, etc. Jak „prywatny” geszeft może być zarządzany sprawnie to nie widzę powodów aby „nieprywatny” geszeft nie mógł byc też zarządzany sprawnie.
    Polska „post1989” postanowiła skopiować WSZYSTKO tak jak w u Starszego Brata i wzorem jak w USA: WSZYSTKO JEST SP……NE i wszyscy zachowują się jak „cought with pants down” (chwyceni z opuszczonymi portkami).
    W informatyce jest coś takiego jak „reverse engineering” – sugeruję zastosować bo dobrze to już było. Służba zdrowia na poziomie „floor” jest NADZWYCZAJNA natomiast „highest floor” – „zarządzanie” – DRAMAT I KRYMINAŁ.
    A wiem co mówię, bo:
    1. jestem „konsumentem” służby PUBLICZNEJ i w życiu nie dam się namówić na „prywatną”
    2. mam w rodzinie lekarzy ale są starszej daty i może dlatego ich opinie, które podzielam w 1000% są „niedzisiejsze” (dla nich przysięga SOkratesa coś znaczy)
    JEŻELI to co Radziwiłł robi (mam alergię na tą familię, bo to pani Radziwil „wprawdzała” religię do szkół „instrukcją”) jest BE to czy ktoś inny ma inny pomysł na niesprawność dzialania/zarządzania i korupcję? Nie widzę, nie słyszę.
    Dlatego daruj sobie robaczki mantrę pt „zwiększenie nakładów” bo jest równie idiotyczny jak Hausnera „kultura motorem rozwoju” a kopacze fuzbalowi „sport jak motor rozwoju”.

    1. a może jaśniej, bo bez psychiatry tego wywodu nie razbieriosz

    2. Przede wszystkim – nie SOKRATESA a Hipokratesa.
      Nie Konstanty Radziwiłł wprowadzał religię do szkół a SAMSONOWICZ HENRYK
      (Autor owej nieszczęsnej ,,instrukcji” z sierpnia 1990 roku.)
      Jeżeli pozostała cześć Twojej wiedzy przedstawia się równie dobrze jak znajomość tego do czego się odwołałeś…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…