Mimo pandemii grupa działaczy lewicowych organizacji uczciła na warszawskiej Cytadeli pamięć bojowniczek i bojowników partii Proletariat. Jak co roku uroczystość odbyła się w dzień wolny od pracy, maksymalnie bliski rocznicy egzekucji czterech Proletariatczyków – Stanisława Kunickiego, Piotra Bardowskiego, Jana Pietrusińskiego oraz Michała Ossowskiego.
W imieniu organizatorów do zebranych przemówił Piotr Ciszewski, przypominając w krótkich słowach życiorysy czterech straconych Proletariatczyków: Stanisława Kunickiego, współtwórcy programu partii; Michała Ossowskiego, czeladnika szewskiego i członka partyjnej drużyny bojowej; Jana Pietrusińskiego, robotnika ze Zgierza; Piotra Bardowskiego, Rosjanina, sędziego pokoju współpracującego tak z polskim, jak i z rosyjskim ruchem rewolucyjnym (narodnikami). Odczytał również elegię Władysława Broniewskiego poświęconą Ludwikowi Waryńskiemu, pierwszemu przywódcy Proletariatu, który nie zginął na warszawskiej Cytadeli, lecz skazany na 16 lat więzienia w twierdzy w Szlisselburgu w istocie otrzymał wyrok śmierci odłożony tylko w czasie. Nie mogło zabraknąć wspomnienia odważnych kobiet od początku współtworzących Proletariat: Marii Bohuszewiczówny, Aleksandry Jentysówny, Marii Zofii Onufrowicz-Płoskiej czy Natalii Pol.
Socjalno-Rewolucyjna Partia Proletariat powstała w 1882 r. i przetrwała cztery lata. Została rozbita przez serię aresztowań przeprowadzonych przez carską policję. Opowiadała się za równością społeczną, likwidacją prywatnej własności środków produkcji jako nieuchronnie prowadzącej do wyzysku, powszechną oświatą, współpracą robotników ponad podziałami narodowymi.
Historii Proletariatczyków był poświęcony odcinek cyklu Czerwona Historia Polski, tworzonego wspólnie przez Stowarzyszenie Historia Czerwona i Portal Strajk.
Piotr Ikonowicz, przemawiając w imieniu Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, zauważył, że współczesnym socjalistom tylko na pozór łatwiej jest walczyć o swoje ideały. W Polsce lewicowcom nie grozi szubienica, ale ich argumenty są eliminowane z ogólnego dyskursu, który dopuszcza jedynie mówienie o tym, że warto pomagać biednym. Tymczasem niezamożna, bez oszczędności, poddawana wyzyskowi jest w rzeczywistości większość społeczeństwa… Ikonowicz zwrócił również uwagę na fakt, że osobisty przykład Proletariatczyków zapalał kolejnych bojowników, a każda wydana przez nich ulotka roznosiła się szerokim echem. Podkreślił z jednej strony bohaterstwo tych ludzi, toczących z caratem i wyzyskiem walkę na śmierć i życie, z drugiej – aktualność ich postulatów. Wyzysk czy łamanie praw pracowniczych nie zniknęły przez ponad stulecie, które minęło od powstania i rozbicia Proletariatu.