Awantura o Lecha Wałęsę to wewnętrzna wojna prawicy, która się nudzi. Pasjonuje ją to, czy przed 40 laty Wałęsa był agentem Bolkiem czy nie, czy dokumenty dostarczone do IPN są prawdziwe czy sfałszowane itp. Tak to jest, gdy jedyną polityką, jaką potrafi się prowadzić jest tzw. „polityka historyczna”. Do tej wojny ostatnio doszlusował KOD, co jest o tyle bez sensu, że obrona tzw. dobrego imienia Wałęsy nie ma nic wspólnego z obroną demokracji. W jaki niby sposób IPN i ewentualne ujawnienie faktów z przeszłości pierwszego elektryka Rzeczypospolitej miałoby jej zagrażać?

Zagraniczny obserwator, nie znający polskich realiów i lokalnej politycznej kultury, musiałby się długo i intensywnie zastanawiać, aby zrozumieć, o co w tym całym sporze chodzi. Czy zwolennicy Wałęsy bronią kapusiów kablujących służbom specjalnym, działającym na rzecz ustroju, który tenże Wałęsa pospołu ze swoimi zwolennikami doprowadził do upadku? Czy też przeciwnicy Wałęsy negują jego rolę przywódcy ruchu, który w konsekwencji doprowadził do zmiany ustroju, przez co im samym umożliwił dojście do władzy?

Zarówno obrońcy, jak i adwersarze Lecha Wałęsy posługują się jednolitą, fanatyczną retoryką, nakazującą widzieć w nim symbol obalenia poprzedniego ustroju i utorowania drogi do wolności, niepodległości, tożsamości narodowej i cholera wie czego jeszcze. Różni ich natomiast kwestia tego, co z owym symbolem należy zrobić. Upamiętnić, postawić na piedestale czy zgnoić? Przypomina to dysputę zegarmistrzów na temat tego, czy stary, zużyty już zegar antyk należałoby wyrzucić na śmietnik czy oddać do muzeum.

Tymczasem mało kto dostrzega fakt, że to właśnie Wałęsa jako promotor i symbol zmian jest w dużym stopniu odpowiedzialny za całą degrengoladę pod tytułem III RP. To za jego przyzwoleniem odebrano nam państwo socjalne, serwując bezrobocie, drastyczne nierówności społeczne, nędzę prowadzącą niekiedy do samobójstw, komercjalizację usług niezbędnych człowiekowi do życia, itp., itd. Wałęsa nie protestował, kiedy wprowadzano antyhumanitarny plan Balcerowicza, nijak nie pasujący do pryncypiów ruchu związkowego. Milczał, kiedy za jego prezydentury niszczono prawa socjalne obywateli. I z tego przede wszystkim należałoby go rozliczyć. Taka opcja jest jednak nie do przyjęcia dla etosiarzy z „Solidarności”, gdyż rozliczenie takie musiałoby objąć również ich samych.

Wracając do Wałęsy. Dzięki całej tej aferze został częściowo zrehabilitowany. W oczach byłych funkcjonariuszy SB, którym drastycznie obcięto emerytury, kluczowym motywem jest jego dawna współpraca ze służbami. Z kolei dla solidarnościowców – to, że w końcu tej współpracy odmówił. Z katolickiego punktu widzenia odbył on dwukrotną pokutę, zatem bilans i tak wyszedł na zero. I po co tyle krzyku?

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bez przesady. W tamtym czasie ludzie zdecydowanie chcieli kapitalizmu. Dlatego tak wielu głosowało na kapitalistę Tymińskiego. Przecież nawet Jacek Kuroń poparł plan Balcerowicza! A z kolei Wałęsa w kampanii wyborczej w 1990 obiecał reformy Balcerowicza wyhamować. Dlatego obwinianie tego człowieka, który od 20 lat nie ma realnego wpływu na politykę jest głupie.

  2. Tak, zgadzam się. Temat Wałęsy to temat zastępczy. Tak samo jak szereg innych. Ma odwrócić uwagę od palących kwestii społecznych, gospodarczych, od narastającego panoszenia się policji itp …

    Obserwowałem weekendową demonstrację K. O. D-u. To, co mnie uderzyło, to moment wystąpienia przedstawicieli Zielonych. To, jak im przeszkadzano. A przecież oni jako JEDYNI jasno i wyraźnie powiedzieli o kosztach tych 25. O , wykluczeniu, wypchnięciu za burtę przemian milionów ludzi. O rozwarstwieniu dochodów i możliwości i szans. O społecznych nierównościach i rozlicznych szklanych sufitach. To powiedziało mi wiele o K. O. D.
    Irytuje mnie mówienie o „pisowskim ludzie „. Wielu z tych ludzi wybrało PiS, bo nie mogli już znieść rządów Platformy. Aroganckiej, zapatrzonej jedynie w potrzeby bogatych i silnych, ignorującej społeczne problemy, nieznośnie uległej wobec roszczeń kapitału …
    Gdzie przez ten czas była polska lewica, zwłaszcza ta, nazywająca siebie społeczną? Czy chowając do szuflady swoje wykształcenie, status społeczny, a często i materialny, poszła do pracy jako szeregowi pracownicy? Jako kasjerzy/kasjerki, sprzątaczki, dozorcy, ochroniarze za 5zł za godzinę? Czy byli RAZEM z ludźmi, o których rzekomo walczą? Czy i kiedy poznali ich problemy, ich codzienne życie, ich troski? Założę się, że nie. Problemów społecznych nie załatwi się zza szyb Starbucks’a czy hipsterskiej knajpki. Bo lewicowość to nie zabawa w lewicę. To bycie RAZEM Z LUDZMI …

  3. Mirajni Prawdziwa, glob i jak tam się jeszcze nazwiesz….
    Ty znowu swoje? Stajesz się nudny jak flaki z olejem.
    A propos buractwa … Czyżbyś sądził innych według siebie?
    Może Ciebie wychowywano szpicrutą, kijem i wrzaskiem???

  4. Lud smoleński, fanatycznie wierzący w Zamach, doczekał się godnego i symetrycznego adwersarza. To lud wałęsi, który wyzbył się wczoraj wszelkich wątpliwości co do TW Bolka z lat 70. i posiadł zaKODowaną wiarę w niepokalaną istotę Elektryka.

  5. Zgadzam się, że te spory to temat zastępczy, bo nadal nie ma dyskusji na temat wizji państwa. Taka, jaka wyłania się zza pleców KOD, a wcześniej styropianu z Wałęsą na czele jest co najmniej niepokojąca.
    Ewentualna agenturalność Wałęsy, ale również jego osoba, jako symbol blakną, przy „zasługach”, jakie położył dla stworzenia państwa neofeudalnego w samym sercu Europy. On sam osunął się w śmieszność już dawno temu, a my kurczowo trzymając się przeszłości lecimy tam wraz z nim.

  6. Spór o Wałęsę to jednak podstawa oceny etapu transformacji. Nie ma co toczyć sporu o kwity, które są dostępne. Istotne jest pytanie, na ile narzędzie sprawdziło się w rękach systemu i kiedy, a może, czy, samo zaczęło żyć własnym życiem. W 1980 roku kwity stały się podstawą fałszywej oceny, że da się nad nowym ruchem społecznym, organizowanym przez KOR, zapanować. W 1988 roku to Wałęsa miał być symbolem łagodnego przejścia do współpracy parlamentarnej i oktrojowanej socjalistycznej odnowy, będącej sprawdzianem dla wyimaginowanej pieriestrojki. Wprawdzie naiwni zwolennicy nowego myślenia nie zauważyli, że myślenie, albo jest, albo go nie ma, ale z uporem twierdzili, że po nowemu myślą. Wałęsa zawiódł wszystkie nadzieje. Wymknął się spod opieki systemu, ale kiedy zobaczył, że to Mazowiecki i korowcy przejmują władzę a on idzie w odstawkę wywołał wojnę na górze, zaskakując wszystkich. I osiągnął prezydenturę, której nie sprostał. Nie miał szans, obstawiony zewsząd i nie przywykły do systematycznej pracy państwowej. Wybryk polityczny, z którym nikomu nie po drodze. Przyzwolił na rozwalenie zakładów pracy. Biernie patrzył na ruinę pegeerów, stoczni, fabryk samochodów. Związki zawodowe staly się skumplowana z dyrekcjami korporacją, ssącą forsę do ostatniego dnia przed upadkiem bankrutujących i zamykanych fabryk. Tyle, że na to było przyzwolenie i udział wszystkich transformersów, od lewego do prawego. Dziś jest wygodnym celem, pozwalającym zagłuszyć nadwyrężone przed śmiercią sumienie i ostatnim eksportowym świadkiem owych przemian. I w tym niszczeniu owego prostego, który wzbił się ponad szarość ponownie, jak przy stoliku, zadziwiająca zgodność. Zaszczuć, zniszczyć, zmasakrować. Tyle, że nieinternowani przebierańcy, rozdający narodowi nie swoje, tylko wzięte na kredyt i obciążającego nowe pokolenia długami nie do spłacenia, żyją dzisiejszą chwilą euforii. I na nich przyjdzie chwila, kiedy ludziom spadną łuski nienawiści. Na dzieleniu narodu można dojść do władzy, ale na jego eliminacji tej władzy utrzymać się nie da. A Wałęsa pozostanie tym, kim był. Plusem dodatnim, a nawet ujemnym.

  7. Ten artykuł pokazuje lelum polelum w głowie autora czyli ignorancje, bo spór o Wałęse, to spór o kształt polskiej historii. I co widzimy, że Pis posługuje się historią jak komuniści, czyli pisze ją pod własne dyktando, fałszując ją. Aby zobaczyć całą hipokryzje trzeba cofnąć się o 10 lat, kiedy pokazano teczkę KACZENKI i jego lojalką podpisaną w 1981r. Wtenczas Kaczenko i jego propagandyści wyli że KACZENKĘ sfałszowano, a dziś ci sami ludzie, wyją bez badań, że WAŁESE nie sfałszowano. Tuzy solidarności 10 lat temu twierdzili że KACZENKO podpisał lojalkę i dlatego brak internowania. A Wałese internowano więc jest małe prawdopodobieństwo, tym samym zaraz wojska radzieckie wyprowadził, stworzył możliwość demokratycznych wyborów, otworzyliśmy się na zachód, na Unie, do Nato. To fakty które pokazują że byli komuniści, a tym są Pisowcy, ponownie ganiają solidarność z pałami i wprowadzają ich ukochany PRL, z historią jaką chce towarzysz Kaczenko.

    1. I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania buractwa, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało chama w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo bydła nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze w czworakach kwiczałem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski

Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…