Kiedy na początku 2017 roku Scott Pruitt został zatwierdzony przez amerykański Senat na stanowisko szefa Agencji Ochrony Środowiska (EPA), naukowcy i działacze społeczni zajmujący się sprawami klimatycznymi byli w szoku. Republikański polityk w USA ma opinię jednego z głównych rzeczników interesów koncernów paliwowych i wydobywczych. Jako prokurator generalny i minister sprawiedliwości stanu Oklahoma kilkanaście razy występował na drogę prawną przeciwko EPA, by zablokować federalne normy zmierzające do ograniczenia smogu, zanieczyszczenia wody czy wprowadzenie surowszych limitów emisji CO2 z elektrowni węglowych.
Donald Trump z pełnym rozmysłem zdecydował się na kandydaturę Pruitta. Prezydent chciał w ten sposób zaakcentować swoja pogardę dla urzędu. Obaj politycy kwestionują potrzebę istnienia Agencji, podobnie zresztą jak sam wpływ działalności człowieka na zjawisko globalnych zmian klimatycznych, na przekór rozsądkowi i wiedzy naukowej.
Na podobny ruch zdecydowała się ekipa „dobrej zmiany”. Konsultantem ds. ginekologii i położnictwa w woj. świętokrzyskim został Bogdan Chazan. Jego głównym zadaniem będzie podniesienie jakości leczenia oraz wypracowywanie ujednoliconych standardów w opiece medycznej. To właśnie on stworzy niebawem zestaw zaleceń dla lekarzy czy kodeks postępowania podczas zabiegów. Sprawa jest już przesądzona. Nominację klepnął wojewoda, pozytywną opinię wydał krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
Przypomnijmy, że w 2014 roku Bogdan Chazan w atmosferze skandalu pożegnał się ze stanowiskiem dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie, gdy jedna z pacjentek ujawniła, że odmówił jej wykonania zabiegu usunięcia ciąży z powodu nieodwracalnych wad płodu. Nie wskazał też jej placówki, w której mogłaby takiego zabiegu dokonać, mimo że obligowały go do tego przepisy. Urodziła zdeformowanego potworka, którego lekarze bali się pokazać rodzicom. Wodogłowie, brak części kości czaszki, w miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowej, wypłynięte oczy, brak powiek – to wypis z karty szpitalnej. Dziecko oczywiście zmarło, po 10 dniach cierpienia. Swojego i rodziców.
„Nie jestem lekarzem, a i tak widziałam, że ono umiera z bólu. Mimo morfiny. W szpitalu lekarze konsultowali się z lekarzami z hospicjum w sprawie dawkowania tego leku. Dorosły człowiek powie, co go boli, a dziecko musi pokazać, po nim trzeba ból zobaczyć. Widziałam, jak go bolało. Przychodziłam kolejnego dnia i morfiny było coraz więcej. Dawka większa i większa. A dziecko słabsze i słabsze. Aż w końcu walczyło o każdy oddech. Tyle wygrał pan Chazan. 10 dni agonii” – mówiła Agnieszka, matka dziecka w rozmowie z Madgaleną Rigamonti.
Chazan to najgorszy z wyobrażalnych kandydatów na takie stanowisko. Pod względem kwalifikacja medycznych można to porównać do nominacji Mariusza Trynkiewicza na Rzecznika Praw Dziecka czy powierzenie Lance’owi Armstrongowi kierowania Światową Agencją Antydopingową. Mieszkanki świętokrzyskiego otrzymały właśnie ważny sygnał. Ich zdrowie nie jest dla władzy ważniejsze od ideologicznie motywowanej troski o „godną śmierć” płodu. Rząd przysłał im człowieka, dla którego są inkubatorami, pozbawionymi podstawowych praw przysługujących pacjentom. Bacząc na dokonania nowego konsultanta, można mieć uzasadnione obawy co do rzetelności informowania pacjentek ich stanie zdrowia. Porodówki i oddziały ginekologiczne pod zarządem Chazana są tak bezpieczne jak Stacje Krwiodawstwa z wampirem na stanowisku dyrektorskim. Już niebawem w szpitalach w Kielcach, Włoszczowej czy Sandomierzu po prostu strach będzie rodzić.