Site icon Portal informacyjny STRAJK

Warszawa: odczyt historii mordowania Żydów przez Polaków. Interweniowała policja

„Urąga godności świadków, knebluje usta. Jest próbą wprowadzenia cenzury, tworzenia kolejnego nacjonalistycznego mitu” – tak zmiany w ustawie o IPN oceniają uczestnicy i uczestniczki protestu, który odbył się we wtorek w Warszawie. Podczas wydarzenia odczytano świadectwa udziału Polaków w mordowaniu Żydów w czasach okupacji hitlerowskiej.

„Faszyści precz z naszych ulic” – ten transparent bardzo nie spodobał się policjantom / fot. Michał Sarnicki

Pikieta odbyła się pod Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej przy ulicy Marszałkowskiej. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób, otoczonych przez czujnych funkcjonariuszy policji. Mundurowi byli nastawieni konfrontacyjnie. Jeden z uczestników został spisany, ponieważ uwagę „stróżów prawa” przykuł transparent o treści „Nie ma zgody na pisowski kaganiec”.

Uczestnicy wydarzenia ocenili podpisane wczoraj przez prezydenta zmiany jako nieakceptowalne i skandaliczne. „Wypieranie czarnych kart naszej historii tworzy fałszywą historię i fałszywą tożsamość wspólnoty, która się do tej historii odwołuje. Uciekanie od rozliczenia zła z przeszłości tworzy warunki do jego powtórzenia w przyszłości. Dopóki nie nazwiemy po imieniu polskiego antysemityzmu, jego źródeł i zbrodni, ksenofobia, rasizm i kult przemocy będą zatruwały polskie życie publiczne” – zwracali uwagę organizatorzy protestu.

Najważniejszą częścią wydarzenia było odczytania świadectw współudziału Polaków w procederze mordowania Żydów. Organizatorzy przywołali słowa Jana Grabowskiego, współzałożyciela i członka Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. „O ile do roku 1942 można mówić o tym, że wpływ Polaków na losy żydowskie był wtórny wobec tego, o czym decydowali Niemcy, od 1942 roku to od Polaków zależało prawie wszystko. Żydzi szukali schronienia bądź to w miastach po stronie aryjskiej, na wsi u gospodarzy albo na własną rękę – w lasach, ziemiankach w tzw. grupach przetrwania. Niektórzy zmarli z przyczyn naturalnych – z powodu chorób, wychłodzenia, inni zostali zabici przez Niemców na etapie przeszukiwania terenów po gettach, w odniesieniu do reszty tych ludzi możemy mówić o ewentualnym współudziale Polaków w ich zamordowaniu” – powiedział naukowiec z rozmowie z PAP w 2011 roku.

Jednym z bardziej poruszających odczytów był fragment wydanej w ubiegłym roku książki Anny Bikont „Sendlerowa. W ukryciu”

„Kto im pomoże?” Kto ich wyda? Poza gettem los żydowski jest w dużej mierze w polskich rękach. Toczy się wojna polsko-żydowska i polsko-polska. Donos, który powoduje wkroczenie Niemców, oznacza śmierć nie tylko dla ukrywających się, ale może oznaczać także śmierć tych, którzy pomagają. Sami Niemcy raczej nie potrafią rozpoznawać Żydów. To standard wojennych żydowskich opowieści: Niemiec, który mówi, że na kilometr rozpozna Żyda, tylko że ten Żyd, dorosły czy dziecko, właśnie przed nim stoi. Gdyby los ukrywających się w mieście ważył się między tymi, którzy pomagają, a szmalcownikami, nie byłoby aż tak tragicznie. Ale między nimi rozciąga się szara sfera i to ona powoduje, że szanse przeżycia są tak nikłe. W szarej strefie są ludzie w tramwajach i na ulicy, są mieszkańcy kamienicy, którzy wypatrują niearyjskich rysów i prowadzą o tym sąsiedzkie rozmowy, są wynajmujący mieszkania Żydom, którzy żądają bajońskich sum”

Jak informują organizatorzy eventu, członkowie i członkinie kolektywu „Syrena”, po zakończeniu protestu, policja zaczepiała i spisywała uczestników. „Jedna z tych osób nie miała polskiego obywatelstwa. Policja oczekiwała, że ta osoba poda miejsce swojej pracy lub pobytu (!) Wszystko dlatego, że panu z IPN nie spodobały się plakaty trzymane przez te osoby »faszyści precz z naszych ulic«, »Nie dla PISowskiego kagańca i fałszowania historii«” – relacjonują osoby, które były dziś pod IPN. „Nie ma i nie będzie naszej zgody na takie praktyki i próby zastraszania, widzimy się wkrótce” – dodają.

Exit mobile version