Dziś przy ulicy Wilczej 55/63 w Warszawie miała się odbyć eksmisja kobiety z dwójką małych dzieci. Gdy komornik Krzysztof Kokoszko zjawił się na miejscu w asyście policji i straży miejskiej, natrafił na kilkudziesięcioosobową blokadę aktywistów lokatorskich, działaczy Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza oraz Partii Razem.
Pani Iza wychowuje samotnie dwójkę dzieci (5 i 16 lat). Miejsce, do którego miała trafić to nora bez kuchni i łazienki. Kiedy pojechała obejrzeć swoje miejsce zsyłki, do wspólnej toalety na korytarzu próbował wejść pijany mężczyzna – nie posiadał jednak klucza, więc otworzył je kopniakiem.Była zdruzgotana takimi warunkami.
Dlaczego miała zostać eksmitowana? Po śmierci teściowej, która była najemcą mieszkania, spłaciła 112 tys. zł długu. Z częścią sobie jednak nie poradziła. Dziś zostało 18 tys. zł.
W blokadzie uczestniczyli członkowie kilku organizacji społecznych i politycznych. To właśnie dzięki im zaangażowaniu udało się uchronić lokatorkę przez wyrzuceniem z domu. Przybyły na miejsce komornik zadecydował o odstąpieniu od czynności. Po krótkich negocjacjach ustalono, że pani Iza spłaci zadłużenie w ciągu dwóch tygodni, a umowa najmu zostanie przywrócona.
O to, dlaczego Razem zjawiło się na blokadzie, strajk.eu zapytał działaczkę tej partii Agnieszkę Strzałkę: – Nie dalej jak trzy dni temu byliśmy świadkami indolencji policji wobec samowoli właściciela mieszkania przy Marszałkowskiej 1, który pobił i bezprawnie wyrzucił na bruk starszego lokatora. Jako Partia Razem zawsze stawaliśmy po stronie sprawiedliwości, po stronie słabszych i potrzebujących wsparcia. Sytuacja pani Izy to przykład tego, że w sprawach lokatorskich mediacje i polubowne rozwiązania są o wiele lepsze niż siłowe dla wszystkich stron sporu – tłumaczy aktywistka.
Piotr Ikonowicz, organizator blokady, powiedział dla strajk.eu: – Bardzo się cieszymy, że miasto poszło po rozum do głowy i jesteśmy zadowoleni z warunków ugody, choć na przyszłość lepiej by było, gdyby miasto nie próbowało wyrzucać matki dwójki dzieci do slumsu – zaoszczędziłoby nam to czasu i nerwów – zaznaczył działacz Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.