Minister spraw zagranicznych zapowiedział, że wkrótce ujawni kolejne dokumenty z przygotowań wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010. Stwierdził, że ma dowody, że przeciwko prezydentowi toczyła się kampania nienawiści.
Wczoraj pisaliśmy o zeznaniach, które w procesie Tomasza Arabskiego złożyli urzędnicy z byłej Kancelarii Prezydenta. Przedstawione przez nich fakty Witold Waszczykowski interpretuje zupełnie inaczej. Zapowiedział, że na początku września ujawni nowe, nieznane do tej pory dokumenty z przygotowań do wizyty 10 kwietnia, w tym korespondencję polsko-rosyjską.
Minister obiecał, że pokaże je wcześniej prokuraturze: – Są już odtajnione – powiedział Waszczykowski dziennikarzom PAP. – W tej chwili chcę tylko je ułożyć, chcę tylko je opisać tak, żeby państwu je przedstawić. Przekażę je oczywiście wcześniej do prokuratury i pokażę, że toczyła się gra przeciwko polskiemu prezydentowi. Jasno wynika, że przede wszystkim strona rosyjska parła do tego, aby w uroczystościach w Katyniu nie brał udziału świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński.
Zeznania Macieja J. i innych urzędników kancelarii, o których pisaliśmy, przedstawiają wersję wydarzeń, z której wynika, że rzeczywiście napierano w KPRM, aby prezydent nie leciał do Katynia, w wziął udział w uroczystościach w Charkowie – dlatego, ze strona rosyjska wielokrotnie wcześniej informowała o tym, że lotnisko w Smoleńsku jest w złym stanie i nie da rady przygotować go na wizytę. Urzędnicy zgodnie mówili również, że do pomysłu wspólnej podróży Kaczyńskiego i Tuska nie podchodziła ciepło ani jedna ani druga kancelaria. Waszczykowski twierdzi, że było zupełnie inaczej: – Pan Arabski się myli, bo dokumenty mówią tutaj jednoznacznie. Pod wpływem nacisków strony rosyjskiej, która nie chciała dopuścić do tych uroczystości Lecha Kaczyńskiego, strona polska zdecydowała się na zorganizowanie odrębnych uroczystości z udziałem Tuska i wtedy premiera Putina, i odrębnych uroczystości dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Te same fakty każda ze stron będzie przedstawiała inaczej. PiS będzie dowodzić, że wszystkim zależało po prostu na wyrugowaniu prezydenta. Niuanse typu nieczynne lotnisko i zła organizacja, a także upór polityków, nie mają tu znaczenia.